Składy:
forBET Włókniarz Częstochowa: 9. Leon Madsen, 10. Paweł Przedpełski, 11. Adrian Miedziński, 12. Fredrik Lindgren, 13. Matej Zagar, 14. Michał Gruchalski, 15. Jakub Miśkowiak
Get Well Toruń: 1. Rune Holta, 2. Niels Kristian Iversen, 3. Chris Holder, 4. Norbert Kościuch, 5. Jason Doyle, 6. Igor Kopeć-Sobczyński, 7. Maksymilian Bogdanowicz
Awizowane zestawienie gospodarzy nie różni się od tego, które przystąpiło do meczu ze Stelmet Falubazem Zielona Góra (51:39), czyli ostatniego domowego przed wyjazdami do Wrocławia (34:56) i Leszna (33:57), a następnie lipcowymi "wakacjami". Trener Marek Cieślak w delegacjach zdecydował się na małą roszadę, zabierając Matejowi Zagarowi numer pięć i dokooptowując go do pary z Adrianem Miedzińskim. Z juniorami startował z kolei Fredrik Lindgren.
CZYTAJ WIĘCEJ: W Częstochowie wielka wiara. Dopóki będą matematyczne szanse, forBET Włókniarz będzie walczyć o play-offy
Przy pierwszej wizycie w domu Cieślak zdecydował się z powrotem na tzw. żelazny skład, który ma przede wszystkim ponownie dać handicap doskonale znającym się Miedzińskiemu (drugi raz jako prowadzący) i Lindgrenowi. Zresztą, odkąd do forBET Włókniarza trafił wychowanek toruńskiego klubu, w spotkaniach przy Olsztyńskiej zawsze miał swoje miejsce w drugiej parze i niemal zawsze ze Szwedem (w 11 na 14 meczów). Przed rokiem ta para była jedną z lepszych w całej PGE Ekstralidze (3,567). W tym tak skuteczna nie jest (3,040), co jest efektem solidarnego spadku średnich jednego i drugiego.
We wspomnianym meczu z Falubazem obydwaj pojechali jednak na miarę oczekiwań i znów skutecznie, tj. w trzech biegach zdobyli 11 na 15 punktów. Teraz taki rezultat to minimum, bo jednak Get Well jest niżej notowany niż Falubaz, a w lwiej jaskini wręcz skazany na pożarcie. Przeciwko zielonogórzanom zawiódł wprawdzie Zagar (tylko 3 "oczka"), ale nie pierwszy raz, a należy pamiętać, że konfiguracja z Leonem Madsenem w duecie z młodzieżowcami i tak nie jest brana pod uwagę. Cieślak budowania przewagi nad przeciwnikiem upatruje przede wszystkim w parach złożonych z samych seniorów.
ZOBACZ WIDEO Trudny sezon Stali Gorzów. Bez poprawy skończy się w barażach
O ile skład częstochowian był łatwy do przewidzenia, o tyle przewidzieć w tym roku kadrę torunian to zwykle misja arcytrudna. Tym razem w Get Well zdecydowano się po raz pierwszy odebrać pozycję prowadzącego Nielsowi Kristianowi Iversenowi (ale i tak ma trzykrotnie jechać po równaniu) i zarazem dopiero po raz drugi (wcześniej we Wrocławiu) dać ją Rune Holcie. Czy nagle sztab szkoleniowy doskonale znanemu w Częstochowie Norwegowi z polskim paszportem zaczął aż tak ufać, czy po prostu zamierza spróbować wykorzystać mityczną znajomość toru, na którym przejechał tysiące okrążeń?
CZYTAJ WIĘCEJ: Elitserien. Błysk Pawła Przedpełskiego w lidze szwedzkiej
Wygląda na to, że Holta miałby otrzymać szansę w przynajmniej dwóch pierwszych biegach, startując w nich, dla teoretycznego ułatwienia, z pól wewnętrznych. Jeżeli znów by zawiódł, wtedy uruchomiony zostałby Jack Holder lub przykładowo z rezerwy taktycznej niezmordowany Jason Doyle. I to już, wtedy gdy numerowi pierwszemu w programie zawodów będą przypisane pola zewnętrzne. Widać pewną logikę w takim zabezpieczeniu się na ewentualny zawód ze strony Holty, bo dla obydwóch Australijczyków nie powinny stanowić przeszkody starty bliżej bandy.
Nie można zapomnieć, że w składzie Get Well znajduje się Norbert Kościuch. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że tym razem - wiedząc, jak dużym zaufaniem cieszy się w Toruniu młodszy z braci Holderów i to, gdzie ustawiono w awizowanym składzie Holtę oraz samego Kościucha - to on będzie tym, który w przynajmniej pierwszej serii zostanie w boksie.
4...