Przed rokiem we Wrocławiu w wyścigu finałowym Speedway of Nations spotkali się Brytyjczycy i Rosjanie, a za sprawą rewelacyjnego Taia Woffindena zawodnicy z Wysp byli bliscy sięgnięcia po złoto. W SoN wystarczy bowiem jednie świetnie punktujący zawodnik, by reprezentacja stała się kandydatem do medalu.
W Togliatti brytyjscy żużlowcy nawet nie mają, co marzyć o powtórzeniu wyniku sprzed roku. Powód jest prozaiczny. Kontuzja Woffindena, przez którą znacząco zmalała siła zespołu. Chris Harris czy Craig Cook nie są w stanie wejść w buty aktualnego mistrza świata. Polacy mają się jednak kogo obawiać - najbardziej Rosjan oraz Duńczyków.
Czytaj także: Regulamin SoN do zmiany jak najszybciej
Rosjanie przystępują do drugiej edycji SoN w niezmienionym składzie. Skoro przed rokiem Emil Sajfutdinow i Artiom Łaguta byli w stanie wywalczyć złoto, to na własnym torze powinni być równie groźni. Dość powiedzieć, że Rosjanie to obok Polski jedyna ekipa w turnieju, która może liczyć na dwie potężne armaty.
ZOBACZ WIDEO: Janusz Kołodziej: Niektórym nie leży matematyka, mnie nie podchodzą krótkie tory
- Faworytem są dla mnie Rosjanie, którzy będą bronić tytułu na własnym torze. Kluczowa może być sfera mentalna. Im na pewno nie zabraknie determinacji. Zrobią wszystko, żeby wygrać, bo sukces na własnej ziemi może sprawić, że zaistnieją jako sportowcy - oceniał na naszych łamach były menedżer Jacek Gajewski (czytaj więcej o tym TUTAJ).
W przypadku Duńczyków para Leon Madsen - Niels Kristian Iversen nie wygląda tak imponująco, bo Iversen miewa w tym roku problemy, ale za to Madsen jest liderem cyklu SGP i prezentuje wysoką formę w PGE Ekstralidze. Jak pokazał zeszłoroczny przykład Brytyjczyków, punkty jednego zawodnika mogą pociągnąć cały zespół aż do finału. Dlatego w sobotę i niedzielę oczy ekspertów i kibiców będą zwrócone na Madsena.
Zwłaszcza po tym, jak zmieniono regulamin i w przypadku remisu w decydującym biegu rozgrywany będzie wyścig dodatkowy. - Według mnie nie jest to dobra zmiana, bo mamy regulamin skrojony pod znakomitych liderów, którzy w pojedynkę mogą zdecydować o wyniku zawodów. Gdyby w Anglii jechał Woffinden, to nawet mając słabego partnera w parze, mógłby zgarnąć złoto. Jak dla mnie premiowanie jazdy parowej było lepsze - komentował na naszych łamach trener Marek Cieślak (czytaj więcej o tym TUTAJ).
Czytaj także: Żużel się zwija. SoN najlepszym dowodem na to
Jedno jest pewne. Polaków czeka trudna przeprawa, bo przyjdzie im rywalizować na torze, którego nie znają zbyt dobrze, bo przecież w Togliatti odbywają się głównie mecze ligi rosyjskiej. Maciej Janowski i Bartosz Zmarzlik mają jednak doskonałą okazję do rewanżu. Tak jak przed rokiem Rosjanie cieszyli się ze złotych medali na polskiej ziemi, tak teraz na rosyjskiej po triumf mogą sięgnąć Biało-Czerwoni.