Ten sezon nie układa się po myśli forBET Włókniarza Częstochowa. Zespół prowadzony przez trenera Marka Cieślaka pogubił już sporo punktów i wszystko wskazuje na to, że w tym roku nie powalczy o medale w PGE Ekstralidze.
Gwoździem do trumny "Lwów" wydaje się być ostatnia porażka we Wrocławiu (34:56), a pozytywne wrażenie w tym spotkaniu zostawili po sobie tylko Leon Madsen i Michał Gruchalski.
Czytaj także: Kościecha nie chce wojenki z Get Well
- Zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy w tej chwili poza play-offami. Musimy maksymalnie się spiąć i uruchomić 150 proc. naszych możliwości. Bo jeszcze jeden taki mecz i będzie kaplica - powiedział w rozmowie z nami Gruchalski.
ZOBACZ WIDEO: Menedżer gdzieś między depresją i załamaniem nerwowym
Gruchalski w ostatnim meczu zdobył 5 punktów i bonus. Dość powiedzieć, że gorszym dorobkiem punktowym mógł pochwalić się Fredrik Lindgren, który ma dużo większe doświadczenie i jest uczestnikiem cyklu Grand Prix. Junior forBET Włókniarza i tak nie był zadowolony ze swojego występu.
- Nie chcę zganiać wszystkiego na motocykl, bo na nim siedzi zawodnik, więc nie wszystko jest kwestią sprzętu. Popełniłem dużo błędów. Jechałem jak jakiś flak i tak wyszło, że traciłem punkty po trasie - dodał.
20-latek podkreślał, że podczas meczu starał się wsłuchiwać w opinie Leona Madsena, bo komentarze pozostałych zawodników nie były zbyt przydatne biorąc pod uwagę ich zdobycze punktowe.
Czytaj także: Brak wzmocnień juniorskich pogrążył Get Well
- Szukaliśmy ustawień sprzętu cały czas. W biegu młodzieżowym fajnie wyjechałem ze startu, ale zabrakło mi prędkości na dojeździe. Lekka zmiana i nic nie pomogło. Potem zmieniłem motocykl i było to samo. Jestem młody, uczę się. Mieliśmy w zespole dużo zawodników, co przywozili zera. Ich podpowiedzi mijały się z celem - podsumował.