Przegrane z Fogo Unią Leszno, Betard Spartą Wrocław i Stelmet Falubazem Zielona Góra sprawiły, że forBET Włókniarz Częstochowa znalazł się w niezwykle trudnej sytuacji. Nawet nie tyle ze względu na trzy porażki z rzędu, ile z uwagi na ciężki terminarz i kiepską formę zawodników. Część kibiców już teraz uważa, że częstochowianie są skazani na trudną walkę o utrzymanie. Trudno im się dziwić. Włókniarz jest dziurawy niczym szwajcarski ser. Polegać można właściwie tylko na Leonie Madsenie. Ostatnio błysnął też junior Michał Gruchalski (przeczytasz o tym tutaj).
- Na razie rywale wybili nam play-off z głowy - mówi nam trener Marek Cieślak. - I musimy się szybko ogarnąć, jeśli nie chcemy wpaść w większe tarapaty. Paniki na razie nie ma, ale trzeba wygrać kluczowe mecze. Mamy u siebie Falubaz, GKM czy Get Well. Uważam, że we Wrocławiu i w Lublinie też nie jesteśmy bez szans. Potrzeba nam tylko lepszej formy niektórych zawodników.
Czytaj także: Trener Cieślak tęskni za Vaculikiem
- Leon Madsen robi swoje, ale u pozostałych są rezerwy. Myślę tutaj o Mateju Zagarze, ale i tez polskich seniorach. Ich punkty są nam potrzebne. Średnio po 5-6 na mecz. Jest światełko w tunelu, bo przecież Adrian Miedziński i Paweł Przedpełski zaliczają dobre występy w Szwecji. Szczerze. Jak Miedziński wygrał półfinał SEC w Gorican, to sądziłem, że już jest dobrze. Tak samo myślałem, jak Przedpełski zwyciężył rundę eliminacyjną Złotego Kasku w Pile. Po każdym z tych występów myślałem, że chłopaki odpalili, ale potem okazywało się coś innego. Ta liga jakoś im, na razie, nie wychodzi - komentuje Cieślak.
- Oczywiście wdrożyliśmy plan naprawczy i robimy pewne rzeczy, które powinny nam pomóc się pozbierać. Nie będę głośno mówił, jakie są nasze działania, ale z założonymi rękami nie siedzimy - stwierdza trener Włókniarza.
ZOBACZ WIDEO Częstochowa jest gotowa na Drabika. Zawodnik ma otwarte drzwi do jazdy we Włókniarzu