Tylko nieliczni mogli przewidzieć taki przebieg spotkania. Tym bardziej, że to przecież zawodnicy Piotra Barona stawiani byli w roli faworytów przed tymi zawodami. Gospodarze po 9. wyścigu wypracowali sobie nawet 10-punktową przewagę. Żużlowcy Fogo Unii Leszno konsekwentnie jednak odrabiali straty doprowadzając do remisu już w 13. biegu. Pierwszy wyścig nominowany również zakończył się remisem, więc wszystko wyjaśnić się miało w ostatnim biegu, w którym na dodatek stanęli obok siebie bracia Pawliccy.
Początek ostatniego starcia między drużynami rozpoczął się na korzyść gości. Braterską potyczkę wygrał młodszy z braci Pawlickich obejmując pewne prowadzenie w wyścigu. Tuż za nim podążał jego starszy brat Przemysław Pawlicki, a losy meczu stały się zależne od dwójki Emil Sajfutdinow - Artiom Łaguta, którzy walczyli między sobą o jeden decydujący punkt. Dopiero ostatnia prosta zadecydowała o tym, że w meczu padł remis. Wszystko za sprawą rozpędzonego po szerokim łuku Artioma Łaguty, który wydarł punkt na swoim rodaku z drużyny przeciwnej.
- Nie chciałem pogodzić się z tym, że byłem w tym wyścigu czwarty. Chciałem zrobić wszystko, żebyśmy zremisowali w tym meczu. Miałem ciężki start, bo ruszałem z pierwszego pola, które było twarde, ale cieszę się z tego, co udało mi się wywalczyć. Po kontuzji nie odczuwam już żadnego bólu. W tym meczu wjeżdżałem tam, gdzie chciałem i bardzo cieszę się z jazdy - twierdzi Artiom Łaguta, który zdobył w spotkaniu 11 punktów z bonusem.
ZOBACZ WIDEO Czy bunt zawodników był potrzebny? Bartosz Smektała o odwołanym finale Złotego Kasku
Rosjanin nie ukrywa, że cieszy go remisowy wynik meczu. Twierdzi jednak, że jego drużyna byłaby w stanie wygrać z liderem tabeli PGE Ekstraligi, gdyby nie poobijany Krzysztof Buczkowski. Polak wraz z Emilem Sajfutdinowem zanotował groźnie wyglądający upadek w 5. wyścigu. - Trzeba cieszyć się z tego co jest, jednak mogliśmy wygrać to spotkanie gdyby nie wypadek Krzysztofa Buczkowskiego, który stracił dodatkowo swój dobry motocykl. Gdyby nie to, to dalej prowadzilibyśmy na punkty z Unią Leszno - przekonuje 28-latek.
Spotkanie rewanżowe obu drużyn będzie miało miejsce już w najbliższy piątek. Tym razem na terenie Fogo Unii. Już jakiś czas temu Łaguta gwarantował kibicom wielkie emocje związane z dwumeczem z mistrzem Polski. Co do pierwszej potyczki się nie mylił i jak twierdzi, podobnych emocji będzie można się spodziewać również w Lesznie. - Mamy szansę, by wygrać w Lesznie. Będziemy walczyć do samego końca. Jesteśmy żużlowcami i po to jeździmy na żużlu - kończy Rosjanin.