- Mój dorobek byłby dobry, gdybym go zebrał w trzech, a nie w pięciu biegach - mówi w rozmowie z leszczynskisport.pl Bartosz Smektała, który w konfrontacji Fogo Unii Leszno z truly.work Stalą Gorzów (51:39, relacja TUTAJ) uzbierał tylko pięć punktów w pięciu wyścigach. Jak na Indywidualnego Mistrza Świata Juniorów to wynik raczej kiepski.
- Popełniłem kilka błędów. Mam szybkie motocykle, ale nie były dobrze dopasowane. Nie ukrywam, że gubiłem się, jeśli chodzi o przełożenia. Warunki zmieniały się na tyle, że za tym nie nadążałem. Trochę to przykre, bo to domowy tor i takie rzeczy nie powinny mieć miejsca - wyjaśnia swoją kiepską dyspozycję w potyczce z wicemistrzami kraju.
W spotkaniu z truly.work Stalą Gorzów nie zachwycał też drugi z leszczyńskich juniorów - Dominik Kubera - który w pięciu gonitwach zdobył jeden punkt mniej od Smektały. Między innymi przeciętna postawa młodzieżowców mistrzów Polski sprawiła, że gorzowianie bardzo długo pozostawali w grze o zwycięstwo na stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie.
Zobacz także: Hit w pigułce. Sensacja wisiała w powietrzu. Pierwsze ostrzeżenie dla Fogo Unii
Fogo Unia wypracowała 12-punktową przewagę dopiero w trzech ostatnich biegach. Łatwo policzyć, że gonitwach numer 12, 13, i 14 drużyna Piotra Barona triumfowała podwójnie, kończąc całe zawody bardzo mocnym uderzeniem.
- Stal zawsze jeździ dobrze w Lesznie i spodziewałem się trudnego boju. Zresztą, jakby nie patrzeć, w Ekstralidze nie ma słabych zespołów. Wiadomo, że są ekipy, którym nie wiedzie się na początku rozgrywek, ale nie można odmówić im walki o punkty. Tym bardziej chwała kolegom za to, że znaleźli odpowiednie ustawienia na końcówkę, bo wynik jest dość pokaźny - stwierdza Smektała.
ZOBACZ WIDEO Get Well Toruń jak New York Knicks. "Tam przydałby się różdżkarz"