ZOOleszcz Polonia Bydgoszcz od kilku miesięcy jest na fali wznoszącej, ale jeden z kibiców w liście skierowanym do naszej redakcji zwraca uwagę na problemy. "Pojawiły się osoby, które zwietrzyły szansę, by wylansować się na Gollobie, Bońku i Kownackim. Na wyjazdach ci ludzie ubrani w klubowe stroje korzystają z dobrodziejstw gastronomii. Jak to wygląda" - pyta na wstępie sympatyk Polonii.
- Faktem jest, że część osób towarzyszących nam w wyjazdach, a ubranych w klubowe stroje, siedzi na trybunach - tłumaczy Jerzy Kanclerz, prezes klubu. - Ma to związek, z tym że w parku maszyn, taką wprowadziłem zasadę, są tylko dwie osoby plus mechanicy. Nie mam wiedzy, by ktoś z Polonii zachowywał się skandalicznie, czy przesadzał z piwem. Mój syn Krzysztof w ogóle nie pije i nie pali.
Czytaj także: Brzozowski: Dobro drużyny ponad indywidualne osiągnięcia
"Podczas jednego z ligowych meczów w tym roku zdarzyła się sytuacja, że przebywający w parku maszyn człowiek funkcyjny z klubu obraził zawodników, którzy nie pojechali tak, jak oczekiwał. Niepojęte!" - pisze kibic, na co Kanclerz odpowiada krótko: - Nie wyobrażam sobie, żeby Marcin Stawluk mógłby zrobić coś takiego. To byłby jakiś absurd.
ZOBACZ WIDEO Mistrz z kolejnym zwycięstwem. Zobacz skrót meczu Get Well Toruń - Fogo Unia Leszno
W liście kibica pojawia się zarzut faworyzowania niektórych zawodników. "Występy Ivacica i Orwata pozostawiają wiele do życzenia. Słoweniec cokolwiek sympatyczny, ale no chyba jeszcze nie na ten poziom. Za Orwata spokojnie mógł pojechać ekstraligowy Tonder i na pewno zrobiłby lepszy wynik. Rzecz w tym, że obaj zawodnicy mają w klubie swoich orędowników, Konarskiego (Ivacic) i Chojnackiego (Orwat), których zdanie widocznie jest kluczowe".
- O składzie meczowym decyduję wyłącznie ja - zapewnia Kanclerz. - Ivacic dostał szansę w Poznaniu, bo zasłużył na to. Trzy tygodnie ambitnie pracował na to, by zostać zauważonym. Teraz oczywiście odpocznie, bo nie wyszło. To samo jest z Rickym Wellsem, który dwa razy przyjechał na własny koszt, dostał szansę w Rawiczu, ale zawiódł. Co do Orwata, to sytuacja wygląda tak, że Tonder, jego konkurent nie mógł być brany pod uwagę, więc trudno mówić o faworyzowaniu. Inna sprawa, że Tonder przyjechał do Bydgoszczy na Srebrny Kask i niczego ciekawego nie pokazał.
W ostatnim akapicie listu kibic porusza temat Oskara Ajtnera-Golloba. "Nikt z klubu nie chce mu pomóc. Chłopak jest na prostej drodze do społecznej degradacji. Chcemy kolejnej tragedii? Nie mam już słów. W klubie udają, że nie ma tematu. Oskar nie trenuje, nie jeździ, to tym samym ich nie obchodzi" - czytamy.
Czytaj także: Orwat nie traci humoru po słabszym meczu
- To nieprawda, że nie ma dla nas tematu Oskara - stwierdza Kanclerz. - Dziadek Władek Gollob rozmawiał z wnukiem wiele razy, mnie też o to prosił, mówił, że mnie posłucha. Gadałem więc z Oskarem nie raz i nie dwa. Moja ręka jest do niego wyciągnięta, tak samo, jak ręka dziadka, czy wujka Tomasza Golloba. Na razie jednak on nie chce się z nami przywitać. Pamiętajmy, że Oskar to dorosły człowiek, który sam musi dojść do wniosku, że chce pomocy. Zapewniam jednak, że rodzina robi wszystko, co w jej mocy. Ja też nie pozostaję obojętny - kończy prezes Polonii.
.