Rafael Wojciechowski: Mam nowy zespół. Dopiero jesteśmy w trakcie docierania się (wywiad)

WP SportoweFakty / Ilona Jasica / Na zdjęciu: Rafael Wojciechowski (z prawej) z Przemysławem Gnatem
WP SportoweFakty / Ilona Jasica / Na zdjęciu: Rafael Wojciechowski (z prawej) z Przemysławem Gnatem

W niedzielę Car Gwarant Start Gniezno został zlany na wyjeździe przez Arged Malesa TŻ Ostrovię (34:56). - Nie tak to miało wyglądać. Mam nowy zespół, dopiero się docieramy - mówił po tym blamażu Rafael Wojciechowski, menedżer Startu.

[b]

Mateusz Domański, WP SportoweFakty: Dostaliście srogie lanie w Ostrowie Wielkopolskim. Na pewno nie tak wyobrażaliście sobie derby Wielkopolski...
Rafael Wojciechowski, menedżer Car Gwarant Startu Gniezno: [/b]

Na pewno nie tak to miało wyglądać. Przyjechaliśmy tutaj w bojowych nastrojach. Nie chcę tłumaczyć się tym, że mecz trochę nie ułożył się po naszej myśli. Prowadząc w wyścigu młodzieżowym 5:1, doszło do defektu motocykla Kevina Fajfera. Nie wiadomo, co się stało z jego najlepszym motocyklem. Później musiał zmienić jednostkę. Z pewnego 5:1, zrobiło się po powtórce 1:5.

Od początku to spotkanie układało się nieszczęśliwie. Chłopacy błądzili. Tylko Oliver potrafił znaleźć odpowiednie ustawienia. Komunikowaliśmy się, ale każdy jedzie na innym silniku, każdy ma je inaczej przygotowane. Przekazywane ustawienia mogły więc mylić. Na pewno przedyskutujemy ten temat. Musimy się ostro wziąć do pracy. Potrzeba nam wygranego meczu, by uwierzyć w siłę naszej drużny. Cały czas wierzę, że potencjał w zespole jest, choć wyniki pokazują coś innego.

Chcę wyciągnąć wnioski z pozytywnych rzeczy. Przed meczem z ROW-em Rybnik będziemy ostro trenować, by w końcu przekonać się, że jesteśmy mocną drużyną u siebie. Później będziemy walczyć o punkty na wyjazdach. Dużo wniosków i dużo pracy przed nami, by coś poprawić już w kolejnym meczu.

ZOBACZ WIDEO Marcin Majewski: Widzę Włókniarza w finale PGE Ekstraligi

Wychodzi na to, że postawienie na Frederika Jakobsena było absolutnym strzałem w kolano.

W niedzielę faktycznie tak, choć przed spotkaniem się tego nie spodziewałem. To młody zawodnik. Chciałem dać mu szansę, by nie kończył meczu bez punktu. Ostatecznie jednak w ostatnim wyścigu mu się nie udało. Wiedziałem, że mam tylko jednego mocnego zawodnika - Olivera. Miałem też świadomość, że dwukrotnie postawię na niego w biegach nominowanych, by zniwelować straty. Niestety, jednym zawodnikiem nie można nawiązać skutecznej walki z zespołem gospodarzy, który był wyrównany i zasłużenie wygrał.

Czytaj także: GTM Start Gniezno oszukany przez kibiców. Klub stracił kilka tysięcy złotych!

Będą powroty do składu Adriana Gały czy Juricy Pavlica? 

Na pewno będziemy na ten temat rozmawiać. Musimy to przeanalizować. Mamy odprawy i rozmawiamy. Na pewno wyciągniemy kolejne wnioski, które poprowadzą nas we właściwym kierunku. Myślę, że w okolicach połowy tygodnia będzie decyzja odnośnie składu na mecz z ROW-em Rybnik.

Zaskoczył was tor w Ostrowie Wielkopolskim?

Poza Oliverem, pozostali zawodnicy szukali ustawień. Damian Stalkowski znalazł właściwe przełożenia na ostatni wyścig. Wróciliśmy do przełożeń z Gniezna. Tor lekko zmieniał się po równaniu i polewaniu. Niektórzy błądzili. Musimy wyciągnąć wnioski i lepiej to zorganizować, aby takich błędów nie popełniać.

Czyli nie spodziewaliście się takiego toru?

Rzekłbym, że spodziewaliśmy się takiego toru. Chodzi jednak o ustawienie motocykli. Myśleliśmy, że przełożenia nie będą zbliżone do tych, które stosujemy w Gnieźnie. Okazało się, że są bardzo zbliżone. Niektórzy zawodnicy poszli w odwrotną stronę z tymi ustawieniami. Oliver znalazł właściwe przełożenia. To, co pasuje jednemu, niekoniecznie musi pasować innemu. Są różne silniki.

Dochodzą do mnie pogłoski, że w Starcie Gniezno siadła atmosfera. Ostatnio mówił o tym nawet prezes Wybrzeża Gdańsk.

Nie wiem, czy sugerował to prezes Wybrzeża Gdańsk. Chyba mówił o swoim zespole. Myślę, że każdy powinien martwić się swoją drużyną.

O Starcie też mówił.

Być może, ja tego nie słyszałem. Powiem tak - nigdy nie jest łatwo, gdy ma się siedmiu seniorów i pięć miejsc w składzie. To jest pierwsza rzecz. Po drugie, trzeci rok prowadzę drużynę. W tym sezonie mam nowy zespół. Dopiero jesteśmy w trakcie docierania się. To jest praca zupełnie od początku. Tamten zespół był zbudowany, jechaliśmy nim dwa lata. Chcieliśmy coś zmienić i polepszyć. Myślę, że wszystkie elementy niedługo będą dotarte.

Atmosfera nie jest zła. Na pewno każdy ma z tyłu głowy to, że po nieudanym meczu może wylecieć ze składu. To nie buduje dobrej atmosfery i samopoczucia, a raczej pogłębia stres i poczucie dyskomfortu u zawodników.

Czytaj także: Tadeusz Zdunek: Wygraliśmy atmosferą. To była prawdziwa drużyna

Z drugiej strony ma pan większe pole manewru. Można rotować składem.

Przy wyrównanych zawodnikach, nie wiadomo, który w jakim meczu wyskoczy i który trafi z formą oraz ustawieniami. Na razie jestem pewny Olivera. Myślę, że czas na powrót Jury. Sądzę, że nastąpi to już podczas meczu z ROW-em Rybnik. Resztę wniosków wyciągnę w tygodniu. W czwartek podam skład na spotkanie z rybniczanami.

Jest żal, że nie postawił pan na Olivera Berntzona podczas pierwszego meczu w Gnieźnie?

Oczywiście. Po fakcie trochę się tego żałuje. Pytanie, za kogo miałbym go wstawić. Wówczas wybierałem pomiędzy Frederikiem i Oliverem. Po niedzielnym meczu jestem bogatszy we wnioski. Mam nadzieję, że już więcej błędów nie będzie i na spotkanie z ROW-em wystawimy optymalny skład.

Źródło artykułu: