Marian Maślanka. Lwim pazurem: Sześć klubów może jechać o awans. Takiej ligi nie było dawno (felieton)

WP SportoweFakty / Weronika Waresiak / Na zdjęciu: Damian Adamczak na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Weronika Waresiak / Na zdjęciu: Damian Adamczak na prowadzeniu

- Dawno nie mieliśmy takiej drugiej ligi. Kluby rosną finansowo i organizacyjnie. Odstaje Wanda Kraków, ale pozostałe sześć klubów może awansować do play-off - pisze w swoim felietonie Marian Maślanka.

Lwim pazurem to cykl felietonów Mariana Maślanki, byłego prezesa Włókniarza Częstochowa.

***

Różnica pomiędzy PGE Ekstraligą a Nice 1.LŻ jest nadal ogromna. Mamy przepaść i nic nie wskazuje, że coś się zmieni. Jestem jednak zbudowany tym, co zaczyna dziać się w najniższej klasie rozgrywkowej. Szykuje nam się naprawdę znakomity sezon.

Pierwszy raz od dawna w gronie siedmiu zespołów mamy sześć, które stać na awans do fazy play-off, a później o jazdę o najwyższe cele. Podejrzewam, że jedyną odstającą ekipą będzie Arge Speedway Wanda Kraków. Mam nadzieję, że i oni osiągną sukces. Za taki uważałbym przejechanie rozgrywek i wyzerowanie długów wobec zawodników.

ZOBACZ WIDEO: Jacek Gajewski zapowiada korekty w przygotowaniu toru na Stadionie Śląskim

Nie byłbym wcale zdziwiony, gdyby awans wywalczyła ZOOleszcz Polonia Bydgoszcz. Jerzy Kanclerz podchodzi do tematu ostrożnie i mówi na razie o składzie na play-off. To dobrze, że chce do wszystkiego dochodzić krok po kroku. Nie wykluczałbym jednak, że poprawa klimatu zaprowadzi ich bardzo daleko. Moim zdaniem rozwój Polonii będzie przebiegać szybko. Pojawienie się Tomasza Golloba i Zbigniewa Bońka jest dla mnie gwarancją, że przy tym klubie zaczną kręcić się ludzie z pieniędzmi. Takie nazwiska potrafią otworzyć wiele drzwi.

Zobacz także: Znamy przyszłość braci Curzytków

Bardzo cieszy mnie wszystko, co dzieje się w drugiej lidze. Mamy rozwój finansowy i organizacyjny. Problemem pozostaje w dalszym ciągu infrastruktura stadionowa. W tej kwestii jest wiele do zrobienia, choć w niektórych ośrodkach i na tym polu zaczyna się coś dziać. Dobrymi przykładami są Bydgoszcz i Poznań.

Kluby w drugiej lidze rosną w siłę i pewnie za chwilę pojawią się dyskusje, że może warto byłoby połączyć się z pierwszą ligą. Mam jednak nadzieję, że w najbliższej przyszłości do tego nie dojdzie. Uważam, że takie rozwiązanie przyniosłoby więcej szkody niż pożytku. Dlaczego? Mielibyśmy wtedy zbyt wiele klubów, które jechałyby o nic. Część kręciłaby się w środku tabeli, a poza tym zniknęłaby rywalizacja o utrzymanie. To byłby bardzo zły kierunek dla dyscypliny.

Zobacz także: Prezes Polonii Bydgoszcz od półtora miesiąca nie ma kontaktu z Oskarem Ajtnerem-Gollobem

Teraz wszystko wygląda tak jak należy, bo mamy liczne grono, które chce awansować. W pierwszej lidze też jest, o co jechać. Za chwilę pojawią się w niej także większe pieniądze, bo w życie ma wejść nowa umowa telewizyjna. To kolejny argument za tym, żeby nie łączyć lig. Tego tortu nie można dzielić na zbyt wiele części, bo jeden jego kawałek przestanie być jakąkolwiek zachętą.

Zakładam jednak, że temat połączenia lig może w pewnym momencie wrócić. Tak stanie się wtedy, kiedy PGE Ekstraliga zacznie liczyć 10 drużyn. Moim zdaniem w końcu powinno do tego dojść. W najlepszej lidze świata musi być więcej spotkań i emocji. Wtedy będzie problem ze stworzeniem odpowiednio licznych dwóch niższych klas rozgrywkowych. To nie jest jednak temat na dziś.

Marian Maślanka

Źródło artykułu: