Okoniewskiemu było wstyd i oddał pieniądze. GKM był w szoku

WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Rafał Okoniewski (z prawej) - syn Mariusza Okoniewskiego
WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Rafał Okoniewski (z prawej) - syn Mariusza Okoniewskiego

Zapytaliśmy Zbigniewa Fiałkowskiego o trzech zawodników, którzy mieli na niego największy wpływ. Były prezes, a obecnie przewodniczący rady nadzorczej GKM-u, wskazał na Tomasza Golloba, Nickiego Pedersena i Rafała Okoniewskiego.

[tag=57]

Tomasza Golloba[/tag] w gronie zawodników, którzy wpłynęli na Zbigniewa Fiałkowskiego, można było się spodziewać. Były prezes GKM-u zawsze i na każdym kroku podkreślał zasługi mistrza dla grudziądzkiego żużla. - Od takiego zawodnika można się wiele nauczyć. Nie chodzi tylko o sport, ale także o wiele innych dziedzin życia - mówi nam Fiałkowski.

- Jego treningi, zaangażowanie i dbałość o sprzęt zawsze mi imponowały. Pamiętam, jak kiedyś drużyna GKM-u pojechała do Gorican. Jeden z młodych zawodników podszedł wtedy do mnie, żebym porozmawiał z Tomkiem, czy mógłby go nauczyć startować. Najwyraźniej sam obawiał się go o to poprosić. Spełniłem prośbę. Tomasz powiedział mi wtedy, że pomoże chłopakowi, ale najpierw ten ma wykonać 1000 startów. Zawsze był skory do pomocy młodzieży, ale musiał widzieć, że ktoś jest w stanie z siebie wiele dać. Dopiero po dogłębnych obserwacjach udzielał porad. Nigdy nie brakowało mu na to jednak czasu. Wydarzenie z Gorican na zawsze zostanie w mojej pamięci - przyznaje przewodniczący rady nadzorczej GKM-u.

Dość niespodziewanie Fiałkowski wskazał również na Nickiego Pedersena, który w Grudziądzu jeździł tylko przez rok (sezon 2000). - Nie chodzi jednak w ogóle o tamten okres - podkreśla. - Zapamiętałem coś innego. Kiedy prezesem Włókniarza był Marian Maślanka, a Duńczyk jeździł w jego klubie, szef częstochowskiego klubu zadzwonił do mnie i zapytał, czy Nicki mógłby potrenować w Grudziądzu. Nie widziałem problemu, ale wtedy usłyszałem, że Pedersen chciałby być na stadionie sam. Zaskoczyło mnie to, ale powiedziałem, że wszystko mu przygotujemy - wspomina Fiałkowski.

- Nicki przyjechał ze swoim tunerem. Zaczął jeździć. W połowie treningu usiadłem na trybunie i mierzyłem mu czasy. Okazało się, że są zdecydowanie gorsze od tych, które kręcą u nas juniorzy. Po wszystkim zapytałem Nickiego, co się dzieje. Wtedy Nicki wyjaśnił mi, że jego podejście do treningów jest zupełnie inne. On słuchał pracy swoich motocykli. Sprawdzał, kiedy nabierają one prędkości, a kiedy jest z tym problem. Przyznam, że wcześniej przywiązywałem dużą wagę, do tego, co działo się na treningach. Nicki przekonał mnie jednak, że to nie zawsze jest najważniejsze -tłumaczy.

Trzeci zawodnik, którego wymienił Fiałkowski, to Rafał Okoniewski, który startował w GKM-ie w latach 2014 - 2017. Doświadczony żużlowiec do dziś jest w świetnych relacjach ze swoim byłym klubem. To grudziądzcy działacze doradzili mu transfer do Orła Łódź, którego barwy będzie reprezentować w najbliższych rozgrywkach.

ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar. Co z przyszłością wyścigu?

- Rafał Okoniewski po zawaleniu jednego z meczu w barwach GKM-u powiedział nam, żebyśmy nie czekali od niego na fakturę, bo jest mu wstyd. Przyjęliśmy to do wiadomości, ale później miała miejsce zaskakująca sytuacja - opowiada Fiałkowski.

- W klubie pojawił się audytor, który stwierdził, że mamy zaległości wobec Rafała. Wyjaśniliśmy, o co chodzi, ale w odpowiedzi usłyszeliśmy, że płatność musi zostać uregulowana. Zawodnik szybko wystawił fakturę, zapłaciliśmy, ale Rafał od razu pojawił się w klubie i przekazał nam te pieniądze w formie darowizny. Powiedział, że mamy je przeznaczyć na szkolenie młodzieży, bo on ich na pewno nie weźmie. Taką postawą wiele zyskał w naszych oczach. Niewielu żużlowców stać na taki gest -podsumowuje Fiałkowski.

Źródło artykułu: