Bartłomiej Ruta. Szprycą w twarz: Liczę na widowiska, a nie na twarde tory (felieton)

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: mecz PGE Ekstraligi we Wrocławiu z kibicami
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: mecz PGE Ekstraligi we Wrocławiu z kibicami

Do startu sezonu pozostało mniej niż trzy miesiące. Już teraz zastanawiam się, jaki on będzie? Czy komisarze torów znowu będą kazali ubijać i popsują przez to widowiska?

W tym artykule dowiesz się o:

"Szprycą w twarz" to cykl felietonów Bartłomieja Ruty, dziennikarza WP SportoweFakty.

***

W 2013 roku żużlowa PGE Ekstraliga wprowadziła funkcję komisarzy torów. Miało być bezpieczniej i przede wszystkim bez oszustwa. Chodziło o to, by kluby nie preparowały torów. Od tamtego czasu nikt nie przedstawił wyników, jakie osiągnięto po wprowadzeniu tej funkcji.

Od dłuższego czasu obserwuję w żużlu trend, gdzie jeden komisarz pozwala jednym na więcej, a innym na mniej. Szczególnie jeśli chodzi o pewnych trenerów i postaci znane bardziej w środowisku żużlowym. Na ich działania i przygotowane nawierzchnie komisarze w mojej opinii przymykają oko. Niestety nie mam na to dowodów i jest to tylko moja prywatna opinia poparta luźną obserwacją. Cierpią na tym zespoły i cierpi widowisko.

Kilka miesięcy temu obserwowałem finał angielskiej Premiership. Tam nie było komisarza, a tor był przeorany, na kilkanaście centymetrów wgłąb. Nie dochodziło przez to do niebezpiecznych sytuacji, a drużyna gości nie zgłaszała uwag do stanu nawierzchni. U nas byłaby już straszna draka. W większości przypadków tory się ubija, aby były bardziej bezpieczne. W jakim stopniu to faktycznie prawda nie wiem, bo tak jak wspomniałem wcześniej, nikt nie przedstawił wyników, ani analiz ilości wypadków spowodowanych stanem torów przed i po wprowadzeniu funkcji komisarza.

Jeśli jakaś drużyna czuje się lepiej na nawierzchni lekko przyczepnej, uważam, że powinna mieć możliwość jazdy na swoim obiekcie właśnie tak przygotowanym. Niestety subiektywna ocena komisarza decyduje o tym, czy dana nawierzchnia jest bezpieczna, czy nie.

Jeśli trener drużyny przyjezdnej jest dobrze wygadany i znany w środowisku, a jego zespół lubi twardy tor, wtedy próbuje wpłynąć i wymusić zmianę w przygotowaniu na komisarzu. Gospodarz traci w ten sposób swój atut, a często traci też widowisko, bo niektóre obiekty dają więcej emocji na przyczepnej nawierzchni.

Ile wypadków, czy mijanek będziemy mieli w nadchodzącym sezonie, jeszcze nie wiadomo. Liczę jednak, że komisarze PGE Ekstraligi postarają się nie tylko o to, by tor był zawsze ubity, ale wezmą pod uwagę głosy miejscowych i zadbają o widowiska. Nie o to przecież chodzi, aby w żużlu decydował start i dojazd do pierwszego łuku.

Bartłomiej Ruta

ZOBACZ WIDEO Wielcy żużlowi mistrzowie ślą życzenia dla Tomasza Golloba

Źródło artykułu: