Michał Czajka, WP SportoweFakty.pl: Czy sezon 2018 był dla pana udany?
Oliver Berntzon, zawodnik Car Gwarant Startu Gniezno: Tak, był dla mnie całkiem dobry. Jestem zadowolony z postępów, które zrobiłem, choć nie ukrywam, że nie wszystko ułożyło się dla mnie zgodnie z planem.
Zdecydował się pan pozostać w Gnieźnie, choć podobno inne kluby wykazywały zainteresowanie pańskimi usługami. Skąd taka decyzja?
Po raz kolejny chciałbym podkreślić, że bardzo lubię atmosferę w Gnieźnie, chociaż na początku sezonu różniliśmy się trochę poglądami. Wiedziałem, że muszę udowodnić, iż jestem jednym z liderów zespołu i udało mi się, choć w Polsce nie miałem aż tak dobrych meczów jak w lidze szwedzkiej.
Jak generalnie podoba się panu poziom Nice 1.LŻ?
Czuję się tam wspaniale. To bardzo dobra liga, jest wielu mocnych zawodników, więc nie ma łatwych wyścigów. Trzeba jednak też pamiętać, że to jednak nie PGE Ekstraliga, a każdy zawodnik oczywiście dąży do tego, by jeździć wśród najlepszych.
W tym sezonie był pan drugi za Fredrikiem Lindgrenem w mistrzostwach Szwecji. To duże rozczarowanie?
Właściwie nie jest to wielkie rozczarowanie przegrać z nim. To w sumie naprawdę dobry wynik dla mnie, najlepszy jaki zanotowałem do tej pory w finale, biorąc pod uwagę wszystkie dotychczasowe starty w mojej karierze. Z drugiej jednak strony, ja zawsze chcę wygrywać i nie będę zadowolony dopóki tego nie osiągnę.
W roku 2018 jeździł pan w Polsce i Szwecji. Taka liczba startów wystarczyła?
Tak, Elitserien, Allsvenskan League i polska liga to dla mnie idealna kombinacja. Do tego oczywiście dochodzą jakieś turnieje indywidualne czy kwalifikacje i jest naprawdę dobrze.
ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji
Podczas szwedzkiej rundy Grand Prix był pan rezerwowym. To było przydatne doświadczenie?
Właściwie to nie. Byłym już rezerwowym dwukrotnie, więc na pewno nie tego chciałem tym razem. Na szczęście udało mi się wystartować w jednym z biegów, więc z tego chociaż mogę być zadowolony.
Coś pan zmienia w przygotowaniach?
Raczej nie. Na pewno będą jakieś odświeżenia sprzętu, może jakieś drobne nowinki, ale reszta będzie wyglądała tak, jak zwykle. Będę na pewno dobrze przygotowany i gotowy na wszystko.
Był też czas na odpoczynek?
Może trochę (śmiech). Jak jednak wszyscy wiedzą, ja naprawdę kocham trenować i głównie tym się zajmuję podczas zimowej przerwy.
W tym sezonie miał pan okazję wystartować w cyklu Speedway Diamond Cup. Jak wrażenia?
Myślę, że wszyscy widzieli, że nie wszystko poszło zgodnie z planem. Ostatnia runda w Rzeszowie była super, ale chciałbym, żeby przyszłoroczna edycja, jeśli do niej dojdzie, była lepiej przygotowana. Wtedy mogłaby być to naprawdę bardzo fajna impreza.