Dorian Biedrzycki bardzo szybko rozpoczął swoją przygodę z żużlem. W tym wieku najważniejsze jest to, by nie nakładać przesadnej presji w zawodach dla najmłodszych. - To jest dziecko. My realizujemy marzenia jego i nasze wspólne. Najważniejsze jest zdrowie, ale i realizacja marzeń. Uśmiech jest bezcenny. On przeżywa wyjazd na każde zawody. Nas to bardzo do siebie zbliża i sprawia ogromną radość. Teraz stawiamy sobie wyżej poprzeczkę - powiedział Marek Biedrzycki, ojciec Doriana.
Gdańszczanin zaczynał na gdańskim minitorze, gdzie do dziś trenuje najczęściej. Teraz czeka go prawdziwy skok w żużlowej karierze. Ma pojechać do Danii, gdzie będzie chciał znaleźć dla siebie miejsce w lidze. - To jedno z naszych marzeń. W pierwszym sezonie marzyliśmy, by pokazać się poza naszym miejscem zamieszkania i to się udało. Idziemy krok po kroku. W Danii jego rówieśnicy startują w trzech klasach rozgrywkowych i chcemy być tego częścią oraz rywalizować z najlepszymi. Na obecną chwilę szkoła duńska jest najbardziej rozbudowana i wielu zawodników się tam szkoli. Wszystko zmierza w tym kierunku, byśmy mogli tam odjechać turnieje i zawody ligowe - dodał Marek Biedrzycki.
Dla ojca miniżużlowca starty syna to bardzo duże przeżycie. - Sprawia mi to ogromną radość. Ja jestem przede wszystkim ojcem, a cała reszta jest przy okazji i robimy to z wielką radością. Jestem szczęśliwy z tego powodu, że udaje się spotkać wiele życzliwych osób, którzy rozumieją istotę sportu i patrzą życzliwym okiem na to, co tu tworzymy. Dla mnie to, co się udało, to już teraz wielkie wydarzenie. To zawodowy sport, który wiąże się z dużymi wydatkami. Wiemy do czego dążymy i tylko własną determinacją możemy osiągnąć sukces - przyznał.
Doriana Biedrzyckiego już teraz wspierają sponsorzy. Wiele osób jest mu przychylnych, a gdy wyjeżdża na prezentacjach Zdunek Wybrzeża, zawsze otrzymuje gromkie brawa. - Jestem dumny z tego jakiego mam syna i cieszę się z tego, że inne osoby też tak nas odbierają i wspierają. Chcę być dla niego dobrym przykładem, by czerpał duże wartości z tego, co robimy i jak spędzamy czas na co dzień. Dużo radości daje mi to, jak doceniają nas inne osoby i dają nam pozytywnego kopa - podkreślił Marek Biedrzycki.
Uzupełnieniem treningów żużlowych są treningi na motocrossie, co ma pomóc w odpowiednim przygotowaniu do jazdy. Na starty Doriana w lidze trzeba będzie jeszcze trochę poczekać, jednak w teamie jest dużo cierpliwości. - Nasz cel realizujemy małymi krokami, bez większego ciśnienia, by poprawiać technikę i styl jazdy. Dużą rolę odgrywa też rozwój charakteru. Ja wszystkich zachęcam do współpracy, bo logistyka zajmuje bardzo dużą część budżetu, a kosztami są też ubezpieczenia. Zaplecze sprzętowe już mamy. Z niczym się nie spieszymy, choć zima jest odpowiednim momentem, by wszystko zaplanować - podsumował ojciec miniżużlowca i głowa teamu.
ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji