Za i przeciw Hynka. Karma wróciła do Hancocka. Trzymam kciuki za Jakuba Kępę, by się nie złamał

WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Greg Hancock związał się ze Stalą Rzeszów na trzy lata
WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Greg Hancock związał się ze Stalą Rzeszów na trzy lata

W kolejnej odsłonie naszego cyklu na tapetę bierzemy dwa gorące tematy, które w jakimś stopniu są ze sobą powiązane. Ireneusz Nawrocki znów dał głos. Niepotrzebnie. A w Lublinie podtrzymują, że nie chcą Hancocka. I tak trzymać.

ZA ujawnieniem kontraktów w Stali.

Chciałbym poznać prawdę i zakończyć ten temat raz na zawsze. Tak, aby prezes Ireneusz Nawrocki nie miał już argumentów do dalszej obrony, czy jak kto woli własnej interpretacji pewnych faktów. Praktycznie wszystkie media traktujące o naszej dyscyplinie mówią tylko źle o sposobie rządów właściciela Stali, o tym jak wielkie zadłużenie jest klubu z Podkarpacia. Przecież skądś ten brak licencji i wychodzące na jaw kolejne afery o oszukanych partnerach i zawodnikach muszą się brać?

Tymczasem on po kilku dniach przerwy "wyjeżdża" z tekstem, że zaległości jego klubu względem wierzycieli wcale nie odbiegają od tych w większości ośrodków. No to panie Irku chyba czas już porzucić piękne slogany i wyłożyć kawę na ławę, albo karty na stół. Okaże się kto w tym sporze ze światem jest Janem Nowickim z Wielkiego Szu. Myślę, że w tym względzie powinien też zadziałać PZM. Odnoszę bowiem wrażenie, że do pana Nawrockiego nie dociera, iż rozliczeniu podlegają kwoty wynikające z tzw. umów sponsorskich, a nie tylko "podstawa" mieszcząca się w ramach regulaminu finansowego. I tu jest największy problem. Niby coś podpisał, ale przecież papier wszystko przyjmie więc kto będzie się tym przejmował.

Sprawa jest zbyt poważna, aby zamieść ją pod dywan. Ku przestrodze warto chyba ujawnić kontrakty podpisane przez Nawrockiego. Na pewno na taki ruch musieliby się zgodzić sami zawodnicy. Skądinąd wiadomo, że ci chcieliby uderzyć pięścią i w stół i mocniej wypowiedzieć się w mediach, ale do zakończenia sprawy wolą siedzieć cicho. Wciąż mają nadzieje, że należności uda się odzyskać. Boją się jednak, że gdy ktoś zacznie "sypać" mogą mieć w tym aspekcie pod górkę.

PRZECIW Hancockowi w Lublinie.

Stal Rzeszów nie otrzymała licencji na starty w Nice 1.LŻ., a to oznacza, że wszyscy zawodnicy zakontraktowani w klubie Ireneusza Nawrockiego są wolni i w każdej chwili mogą podpisywać nowe umowy z innym pracodawcą. Nie ulega wątpliwości, że najbardziej łakomym kąskiem znajdującym się na liście Stali jest Greg Hancock. Leciwy Amerykanin znalazł się na lodzie i wygląda na to, że przynajmniej na początku sezonu nie będzie mu dane jeździć w lidze polskiej.

Wszystkie zespoły od dawna mają pozamykane składy, a Hancock nie należy do tanich opcji więc trudno przypuszczać, by ktoś porywał się jeszcze z motyką na słońce i rozciągał budżet. Jedynym klubem, który mógłby rozważyć sprowadzenie wiecznie uśmiechniętego czterokrotnego indywidualnego mistrza świata jest Speed Car Motor Lublin. Lublinianie zbudowali najsłabszy skład w PGE Ekstralidze i nikt im nie daje wielkich szans na utrzymanie. Ściągnięcie Grega z pewnością wzmocniłoby siłę rażenia Motoru.

Problem w tym, że ten sam Motor został przez Hancocka wystawiony przed poprzednim sezonem do wiatru. "Jankes" był już po słowie z działaczami wówczas beniaminka Nice 1 LŻ, ale w ostatniej chwili rozmyślił się, wybierając ofertę z Rzeszowa. To rozzłościło szefów Koziołków, którzy w zaciszu gabinetu obiecali sobie, że "Grin" jest u nich skreślony.

Dyrektor sportowy Motoru Jakub Kępa oficjalnie ogłosił, że póki jego nazwisko w jakiś sposób firmuje klub, Hancocka w Lublinie nie ujrzymy. Trzymam kciuki za pana Jakuba, by dotrwał w swojej obietnicy i postanowieniu. Takie wartości jak honor i dane słowo trzeba traktować ponad wynik sportowy. Nie wiem też jak zachowaliby się zawodnicy gdyby usłyszeli, że będą musieli współpracować z Hancockiem, a któryś najpewniej straciłby miejsce w składzie.

Mam nadzieję, że nie nie zmieni zdania po tym jak jego zespół w pierwszych kolejkach przegra np. kilka meczów. Drużyna znajdzie się pod ścianą, a potem przeprosi się z Amerykaninem przy pierwszym, lepszym okienku transferowym i dziennikarzom będzie wmawiał utarte regułki w stylu: tylko krowa nie zmienia zdania, gentlemani w każdej sytuacji potrafią się dogadać, ewentualnie człowiek uczy się na błędach i należy sobie wybaczać etc. etc.

Znamienne jest to jak karma potrafi wrócić do człowieka. Rok temu mniej więcej o tej samej porze, Hancock cały w skowronkach razem z Nawrockim opowiadali jaki to wspaniały projekt stworzą w Rzeszowie. Amerykanin był już namaszczany na trenera rzeszowskiej ekipy w przyszłości. Teraz zapewne najchętniej zapadłby się po ziemię i spalił ze wstydu.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Agnieszka Radwańska po 18 latach znów na narciarskim stoku

Źródło artykułu: