Żużel. Zapytał Vaculika o tragiczne wspomnienia z początku kariery. Opowiedział o reakcji poza kamerą

WP SportoweFakty / Marek Cieślak, Mateusz Kędzierski
WP SportoweFakty / Marek Cieślak, Mateusz Kędzierski

W 2006 roku Martin Vaculik był zdolnym juniorem, któremu wróżono wielką przyszłość. W jednym z meczów wydarzyło się jednak coś, czego żużlowiec nie zapomni nigdy. O reakcji na tragiczne wspomnienia opowiedział nam Mateusz Kędzierski.

Już w maju od feralnego meczu KSŻ Krosno - GTŻ Grudziądz minie 19 lat. W ósmym biegu, jadący na drugiej pozycji Rafał Wilk stracił panowanie nad motocyklem i uderzył w bandę. Chwilę później w leżącego na torze zawodnika z całym impetem uderzył właśnie Vaculik. Słowak nie miał szans ominąć kolegi z drużyny. Mimo to wciąż może zastanawiać się, czy to właśnie nie to zderzenie spowodowało trwałe uszkodzenie rdzenia kręgowego i paraliż nóg Rafała Wilka.

Choć Martin Vaculik nie ucierpiał poważnie w tym wypadku, to jednak świadomość uczestniczenia w tak poważnym zdarzeniu do dziś została mu w pamięci. Nie ma się więc co dziwić, że w środowisku rzadko wraca się do tego momentu. Na przywołanie wspomnień zdecydował się dziennikarz Eurosportu, Mateusz Kędzierski, który w podcaście Hometrack wprost spytał lidera Stali Gorzów o wspomnienia z tamtego dnia. Zdradził także jak poza anteną zareagował sam zawodnik.

- Tuż po wywiadzie Martin od razu przyznał mi, że to było zdecydowanie najtrudniejsze pytanie. Nie miał jednak pretensji. A opowiedział o tej kwestii bardzo szczerze i wprost z serca. Wydaje się, że w pogodzeniu się z tą sytuacją bardzo pomogła mu postawa samego Rafała Wilka. Tam nie było żadnych pretensji, czy żalu. Martin zdał sobie w końcu sprawę, że nie mógł nic zrobić w tamtej sytuacji - przyznał Kędzierski w Magazynie PGE Ekstraligi na WP SportoweFakty.

- Kwestia tego pytania nie była ustalana przed wywiadem. Na szczęście nigdy nie mam zapytań ze strony zawodników, czy ich menedżerów odnośnie konkretnych pytań, a nawet tematyki rozmowy - dodaje.

Sam Vaculik przyznał, że długo nie mógł dojść do siebie po tamtej kontuzji kolegi z drużyny. Ostatecznie pomogła mu reakcja samego Wilka, który dość szybko pogodził się z brakiem władzy w nogach i zaczął sobie układać życie na nowo. Kilka lat później panowie spotkali się w Stali Rzeszów, gdzie Vaculik był wschodzącą gwiazdą, a Wilk trenerem drużyny.

Okazuje się, że obaj we wspólnych rozmowach nigdy nie wracali do wydarzeń z 2004 roku. Wilk od tamtego czasu sięgnął po pięć medali paralimpijskich w handbike'u i mimo 51 lat wciąż kontynuuje karierę sportową. Choć były żużlowiec wie, że pełni sprawności nie odzyska już nigdy, to cały czas kontynuuje rehabilitację, a co jakiś czas pokazuje nagrania ze swoich prób chodzenia przy pomocy egzoszkieletu.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Goliński, Vaculik, Cegielski i Kędzierski

Komentarze (3)
avatar
Don Ezop Fan
28.01.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czekanski niech przeprowadzi wywiad z Krzyskiem Jankowskim;) 
avatar
Vlod
27.01.2025
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Po co ten 'Żużel' na początku każdej informacji? W innych dyscyplinach na SF tego nie ma. To denerwuje przy przeglądaniu. 
Zgłoś nielegalne treści