- Bardzo chciałbym uronić łzę szczęścia. Jednak nie zrobię tego. Musicie mi wybaczyć, bo tych łez było ostatnio tyle, że nie mam już czym płakać - mówił Tomasz Gollob w trakcie niedzielnego, charytatywnego turnieju piłkarskiego w Bydgoszczy.
Na turnieju pojawiły się wielkie gwiazdy, między innymi Sławomir Szmal i Anita Włodarczyk. - Dowiedziałem się, że mam naprawdę wielu przyjaciół. Wydaje mi się, że sportowcy nie tylko w naszym kraju, ale na całym świecie, to tak naprawdę jedna wielka rodzina - mówił mistrz. - Kiedy w czasie swojej kariery wspierałem dzieci i wszystkich tych, którzy potrzebowali pomocy, nie sądziłem, że sam kiedyś będę potrzebował wsparcia - dodał.
Gollob dziękował wszystkim, którzy pomogli zorganizować turniej, gdzie zbierano pieniądze na jego leczenie. - Widziałem przy wejściu prezydenta Bydgoszczy Rafała Bruskiego, któremu bardzo dziękuje za to, że ma tak wielkie serce. Przez ostatnie lata nie jeździłem dla Bydgoszczy, więc tym bardziej dziękuję za to, że miasto nie zapomniało o mnie i o tym sporcie - Gollob nie krył wzruszenia.
- Wielkie podziękowania dla moich współpracowników, Janusza Borzeszkowskiego, Rafała Lewickiego, Wojtka Malaka i wielu innych. Bardzo dziękuję im za to, że byli ze mną, kiedy było dobrze i są ze mną, gdy jest źle. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się tak wielkiego wydarzenia. Myślałem, że będzie tu troszkę grania w piłkę i dwóch-trzech kibiców. To dla mnie bardzo miłe zaskoczenie, że jest was tylu. Jestem bardzo zadowolony, że spotkaliśmy się tu razem, bez względu na to, kto, z jakiego jest klubu, czy jeździli ze mną, czy byli moimi rywalami. To naprawdę wielka rzecz - dodawał.
Gollob zadeklarował, że będzie walczył o odzyskanie pełnej sprawności. - Chcę znowu zostać mistrzem świata - zapowiedział - Kiedy w wieku dziewiętnastu lat udzielałem w bydgoskim parku maszyn wywiadu, powiedziałem, że będę mistrzem świata, tylko jeszcze nie wiem kiedy. Myślę, że jeden tytuł już mam, ale o drugi wciąż walczę. Myślę, że jeśli wciąż będę współpracował z tak wspaniałymi ludźmi, jak teraz, to kiedyś to nastąpi. Będę mógł stanąć na nogi i znów patrzeć na świat prawidłowo.
Tomasz mówił, jakie plany pokrzyżowała mu kontuzja. - Moja kariera miała trwać jeszcze co najmniej dziesięć lat. Chciałem zdobyć kolejne osiągnięcia w motocrossie i godnie odejść z żużla jako człowiek wciąż mający w sobie wiele energii, jak również wystartować w Dakarze. Dziś czuję się jak na kolejnym turnieju Grand Prix w Bydgoszczy. Za nami pierwszy bieg, zobaczymy jak potoczą się dalsze zawody - opowiadał.
Nie zabrakło wspominek na temat tragicznego wypadku z kwietnia 2017 roku, po którym zawodnik uszkodził kręgosłup i stracił czucie od linii klatki piersiowej w dół. - Kiedy po tamtym upadku obudziłem się w szpitalu, nie wiedziałem, dlaczego się tam znalazłem. Historia okazała się o wiele bardziej tragiczna, niż to wcześniej bywało. Przez bardzo długi czas przesuwałem się tylko z łóżka na łóżko i walczyłem tylko o to, by wyglądało to inaczej. Moja kontuzja jest bardzo trudna, więc ten czas, który poświęciłem by się zregenerować i wstać z łóżka, już jest dla mnie sukcesem. Mam nadzieję, że następne miesiące przyniosą kolejne sukcesy. Trudno sobie wyobrazić sytuację, gdy jednego dnia kończy się dla człowieka wszystko, co miał. Na szczęście, jeżeli jest wsparcie, to można walczyć dalej. Ja je przyjmuję i mam nadzieję, że kiedyś miną wszystkie złe chwile - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji