Dariusz Ostafiński: Kiedy stało się jasne, że Stal nie dostanie licencji, nasi redakcyjni koledzy zrobili sondę pod hasłem, jak wyjaśni to Ireneusz Nawrocki. Można było wybrać kilka opcji, w tym i taką, że ktoś zgubił dokumenty. Większość z nas na ten wariant oddała głos. Trafiliśmy. Nawrocki stał się przewidywalny. Czytamy z niego jak z otwartej książki.
Jarosław Galewski: Tylko ile można czytać to samo? Nie sądzisz, że takie tłumaczenia stają się powoli nudne?
Ostafiński: Szczerze? Mnie to zaczyna bawić. Wiem, nie powinno, bo klub w opałach, ale co mam poradzić na to, że pan Ireneusz mnie śmieszy.
Ostafiński: Najlepsze jest to, że znam powody, dla których Stal nie dostała licencji i wiem, że to, co mówi prezes rzeszowskiego klubu, to są kompletne bzdury. Spółka nawet nie przeszła audytu, a on opowiada o jakichś dokumentach, których ktoś nie dostarczył. To ja się pytam, kto? Wiceprezes Janik? A może pani Aurelia Wach? Nawrocki mówi, że kogoś za chwilę wywali. Już wyrzucał za brak L4 Hancocka i jakoś nie wyrzucił. W ogóle to gadanie, że ktoś się uwziął na niego i nie chce dać Stali licencji, jest tak głupie, że trudno to jakoś skomentować.
Galewski: Skoro ktoś tak źle życzy Stali i podkłada nogi Ireneuszowi Nawrockiemu, to ja mam radę dla Piotra Szymańskiego i całej GKSŻ. Może trzeba powołać komisję śledczą? Przesłuchałbym wszystkich. Prezesów innych klubów w pierwszej kolejności, później trenerów, zawodników. Dziennikarze też są dla mnie podejrzani.
Ostafiński: Ktoś chce, żeby Stal nie dostała licencji, tak mówi Nawrocki. Ty chcesz?
Galewski: Stali Rzeszów życzę dobrze. Tak samo, jak każdemu klubowi żużlowemu w tym kraju. Stali Nawrockiego jednak licencji nie życzę. Zwyczajnie czuję, że to będzie krzyż dla rozgrywek i władz polskiego żużla.
Ostafiński: Na początku przyglądałem się Nawrockiemu z ciekawością i dawałem mu duży kredyt zaufania. Do pierwszych opowieści o zgubionych dokumentach podszedłem naprawdę z wielką życzliwością. Jednak tego jest już za dużo. Według mnie pozostawienie Stali prowadzonej przez Nawrockiego w Nice 1.LŻ jest bardzo niebezpieczne.
ZOBACZ WIDEO Kacper Woryna: Nie wyobrażam sobie klubu bez prezesa Mrozka. On zna się na żużlu, a takich ludzi brakuje
Ostafiński: Ostatnio zastanawiałeś się, po co Nawrocki wszedł do żużla. Już wiesz?
Galewski: Nadal zadaje sobie to samo pytanie.
Ostafiński: Ludzie różne rzeczy pisali na ten temat, a on sam, tak mi się coś przypomina, mówił, że na żużlu można zarobić.
Galewski: Pod warunkiem, że jest się zawodnikiem i to w dodatku całkiem niezłym. Może tego prezesowi Stali ktoś zapomniał powiedzieć. Jeśli tak, to nie chce być w skórze tej osoby. Konsekwencje na pewno zostaną wyciągnięte...
Ostafiński: Do żużla, przynajmniej taka jest oficjalna wersja, ściągnął pana Nawrockiego obecny wiceprezes Marcin Janik. Dziś to główny podejrzany w sprawie braku licencji. Trochę szkoda, że Zespół ds. Licencji nie chce zabrać głosu, bo od razu stałoby się jasne, że Janik jest tylko i wyłącznie kozłem ofiarnym.
Galewski: Dajmy spokój Marcinowi Janikowi. Zrzucanie odpowiedzialności na niego jest niesmaczne. Chciałem Cię zapytać o coś innego. Skoro wiesz o licencyjnych brakach Stali, to może orientujesz się, jak wygląda kwestia spłaty wdowy po Tomaszu Jędrzejaku?
Ostafiński: A jak myślisz? Nie zapłacone. O zapłacie za Skodę, która była nagrodą w konkursie, też nic nie słychać.
Ostafiński: Mamy takie drobne sprawy, ale powinny one skłonić GKSŻ i PZM do trzaśnięcia pięścią w stół, bo to, co robi prezes Stali, to jest zwykłe lawiranctwo.
Galewski: Zastanawiam się tylko, co będzie, jeśli przy odwołaniu Stali znowu ktoś czegoś nie wyśle. Myślisz, że pierwsza liga pojedzie w siódemkę czy jednak znajdzie się ktoś chętny?
Ostafiński: Chętni się znajdą, ale PZM musi rozwiązać problem już teraz. Czekanie do ostatniej chwili nie ma sensu. Odwlekanie decyzji będzie oznaczało, że Nice 1.LŻ będzie skazana na pana Nawrockiego.
Ostafiński: Powiem tak, jeśli prawdą jest wszystko to, co usłyszałem na temat braków, to drzwi dla klubu pod nadzorem tego człowieka powinny zostać zatrzaśnięte.
Galewski: Zgadza się. Swoją drogą ciekawe, co myślą sobie teraz zawodnicy, którzy podpisali umowy w Rzeszowie. Dokumentów do licencji nie udało się skompletować, ale podpisanie kontraktów z 15 seniorami nie było już problemem.
Ostafiński: Piętnastu, bo pan Irek chce zrobić dwie drużyny. Jednego klubu nie potrafi poprowadzić należycie, a chce mieć dwa. To jest niesamowite.
Galewski: A może ten drugi będzie chętny na dziką kartę w pierwszej lidze?
Ostafiński: Czy już mogę się zacząć śmiać?