Gabriel Waliszko. Z drugiej strony ekranu: Myszy, Orły i Wilki królami polowania (felieton)

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Piotr Protasiewicz
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Piotr Protasiewicz

Zielona Góra za żądła, Łódź za polskość, a Krosno za perspektywę plus Ostrów za elastyczność. To osobista mapa subiektywnego rankingu transferowego.

W tym artykule dowiesz się o:

Z drugiej strony ekranu to cykl felietonów Gabriela Waliszki, dziennikarza nSport+.

***

Nie będzie tu o cyfrach, statystykach, założeniach czy budżetach. Będzie o odczuciu, jakie towarzyszy każdemu obserwatorowi żużlowego czasu giełdowego. Jeden podziwia, drugi krytykuje, inny hejtuje.

Najgłośniej w ostatnich tygodniach zrobiło się za sprawą Myszy. Dwa nowe nazwiska w składzie Falubazu wystarczyły, by o zielonogórzanach mówić w kontekście walki o tytuł najlepszej ekipy w kraju. Nicki i Martin prezentują się w klubowej odzieży (jak i cała reszta) niemal zjawiskowo, co na niektórych rywalach już robi wrażenie. Pięciu mocnych seniorów, z których każdy ma mocarstwowe ambicje, da Adamowi Skórnickiemu pole do strategicznego popisu. Jak, kogo i gdzie ustawić w składzie żeby na końcu wszystko się zgadzało. To znaczy wynik, punkty i zadowolenie z indywidualnych zdobyczy. Najhuczniejsze transfery tej jesieni budzą respekt i dają możliwości. Choć najbardziej perspektywiczne mogą okazać się u Kopernika. Toruń wziął całą armię młodych biało-czerwonych z całej Polski i Danii, co w dłuższym okresie daje szerokie pole manewru. Przyszłościowo.

Na zapleczu ekstraligi dużo więcej zamieszania. Wielu naszych krajowych rajderów pozamieniało się miejscami z rywalami i wylądowało w zupełnie nowych realiach. Najbardziej zaintrygował Orzeł, który czekał z odkrywaniem kart do samego końca, a jak już przyfrunął i wyciągnął asy na stół to ujawniły się prawie same ski. Jeleniewski, Jędrzejewski, Okoniewski... i Musielak. Duży potencjał i niebanalne rozwiązanie. Mieć cztery takie polskie nazwiska w talii to już właściwie nie trzeba zagranicznego, a tymczasem w Łodzi są jeszcze Andersen czy Tungate. Trener Lech pasuje do polskiej koncepcji idealnie, nawet pod względem historycznym. Czuję, że Orzeł wzniesie się wyżej niż niektórzy myślą.

Wcale nie gorzej może mieć Ostrów. Walasek, Gapiński, Łoktajew, Klindt i... nie mam więcej pytań. Samochodowy mecenas ostrowskiego żużla wziął najwidoczniej sprawy w swoje ręce i zaprezentował gamę zawodników zdolnych do szybkiej jazdy. Nawet jeśli któryś z wymienionych nie odpali to w zanadrzu są jeszcze rezerwowe konie z Australii czy z Rosji. Ciekawe te ruchy kadrowe.

Najnudniej nie musi być w najniższej klasie. Opole i Poznań uzbroiły się mocno, biorąc do składów prawdziwe armaty. Bjarne Pedersen czy Michał Szczepaniak albo Eduard Krcmar czy Damian Dróżdż są na drugoligowe warunki dużymi strzałami. Długofalową wizję zaproponowały Wilki, celując w jedno duże działo z Ukrainy i wiele nazwisk z perspektywą rozwoju w dwu i trzyletnim horyzoncie. A horyzont w przypadku Krosna to daleki dojazd nie tylko do łuków na torze, ale też do samego stadionu zlokalizowanego przy Legionów. Skandynawsko-amerykańsko-słowi(e)ańskie klimaty powinny trochę tę (przed)bieszczadzką watahę fanów rozruszać. A że apetyt na żużel jest tam ogromny widać po tych wszystkich Facebookach i innych socialach. Czyżby już nas brała tęsknota za pięknym warkotem?

Gabriel Waliszko, dziennikarz nc+

ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji

Źródło artykułu: