31-letni Kamil Brzozowski to były reprezentant klubów między innymi z Gorzowa, Grudziądza, Gdańska czy Ostrowa. Gdy 1 lipca bieżącego roku przyjechał na mecz do Bydgoszczy właśnie z ostatnią z wymienionych drużyn, kapitalnie rozpoczął swój występ. Dwa pewne zwycięstwa wskazywały na to, że może nawet otrzeć się o komplet. Następnie jednak zaliczył nieprzyjemny upadek z Maticem Ivacicem i nie czuł się po nim najlepiej.
Także jako żużlowiec ekstraligowy potrafił przy Sportowej przywozić ważne punkty. W 2013 roku w parze z Chrisem Holderem pokonał Hansa Andersena i Aleksandra Łoktajewa. Zbyt wiele "oczek" nie zdobył, ale jako doparowy spełnił swoje zadanie. W Polonii raczej będzie prowadził parę, tak więc szansa na punkty będzie dużo większa.
Amerykanin zaś po raz pierwszy przy Sportowej pokazał się w roku 2012 podczas Drużynowego Pucharu Świata. Drużyna USA wówczas opierała się niemal tylko na Gregu Hancocku, który zaliczył kapitalny występ i zdobył 16 punktów. Ricky Wells przywiózł tylko trzy, ale wizualnie był znacznie lepszy od Billy'ego Hamilla i Ryana Fishera, a nigdy wcześniej na tym torze nie startował. Znacznie lepiej było w sezonie 2018, kiedy o wiele bardziej doświadczony już Wells zdobył 11 punktów w czterech biegach podczas pamiętnego meczu towarzyskiego Polonii z Stainer Unią Kolejarzem Rawicz.
Wydaje się zatem, że transfery w Bydgoszczy zostały przeprowadzone z głową. Postawiono na zawodników, którzy mają coś do udowodnienia i mogą odpalić. Jeśli do tego uda się zakontraktować jeszcze jednego niezłego żużlowca, będzie można stwierdzić że bydgoski zespół spokojnie może powalczyć o awans do fazy play-off.
ZOBACZ WIDEO Kołodziej o Unii Tarnów: "Musiałem odejść. Gdybym został, to musiałbym zakończyć karierę"