Chomski liczy, że Stal zatrzyma swoich liderów. Nazwał ich muszkieterami

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Stanisław Chomski i Krzysztof Orzeł
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Stanisław Chomski i Krzysztof Orzeł

Na posezonowym spotkaniu z kibicami przedstawiciele Stali Gorzów cierpliwie poświęcali swój czas, by wszyscy fani wyszli zadowoleni. Zdjęć i autografów nie odmawiał również Stanisław Chomski, który zdradził też plany na okres transferowy.

[tag=860]

Cash Broker Stal Gorzów[/tag] przegrała finałowy dwumecz z Fogo Unią Leszno i musiała zadowolić się srebrnymi medalami. W drużynie wicemistrza, jak i wśród samych mieszkańców Gorzowa, nie ma jednak żalu z powodu braku złota. Po części oficjalnej osoby, które przybyły do Centrum Handlowego NoVa Park, mogły porozmawiać z członkami zespołu.

- Niech już kibice ocenią, czy to sukces czy nie. Chcemy podziękować tym, którzy przychodzą na mecze - mówił w czasie spotkania Stanisław Chomski. Tematy rozmów były przeróżne. Nie zabrakło także tych najbardziej frapujących kwestii, dotyczących przyszłorocznej kadry. - Pytali się o skład, ale bardziej gratulowali. Żyli tym sukcesem i to było budujące, bo patrzyli na to z niekłamaną radością - zauważył szkoleniowiec.

Wielu ludzi końcowy rezultat Stali wzięłoby w ciemno, ale trener drużyny ma bardziej ambitne podejście. - Moją dewizą jest wygrywać wszędzie i zawsze, ale życie weryfikuje to. Patrząc na to, z jakim składem przystępowaliśmy do sezonu, gdzie wszyscy twierdzili, że na papierze jest on słabszy, to nie byliśmy w roli kandydatów do medalu czy nawet do play-off. Ja wierzyłem w tę drużynę i w to, co jest wykonywane od kilku lat. W zespole ludzi, z którymi pracuję, każdy miał przydzielone role. To jak w pokerze - jak nie zaryzykujesz, to nie wygrasz. My zaryzykowaliśmy, stawiając sobie za cel jasno i wyraźnie, że chcemy być w play-offach i prędzej czy później walczyć o najwyższe cele. Udało się zdobyć to, co się udało i myślimy o następnym sezonie - przyznał.

Choć gorzowianie nie mieli wielkiej zaliczki po spotkaniu u siebie, to długo trzymali się blisko Fogo Unii Leszno i dopiero końcówka rewanżowego pojedynku zadecydowała o mistrzostwie. Jakie myśli kołatały się wtedy w głowie tego, który odpowiadał za taktykę? - Cieszyła mnie złość sportowa, która wystąpiła u zawodników po pierwszym meczu finałowym w Gorzowie, że praktycznie każdy, na czele z Bartkiem Zmarzlikiem, miał do siebie pytania, na które trudno było znaleźć odpowiedzi, jak "dlaczego pojechałem tak a nie inaczej, dlaczego tyle punktów?" - zdradził.

Przez długi czas ekipa z Gorzowa zachowywała szanse na mistrzostwo Polski. - Wydawało się, że spadnie ciśnienie i wielu uważało, że pojedziemy tam na wielkie lanie i odfajkowanie meczu. Utrzymaliśmy dyspozycję przez treningi na torze. Uwierzyłem w pewnym momencie, że jesteśmy w stanie wygrać ten mecz, bo z takim założeniem jechaliśmy. W połowie spotkania znów było wszystko otwarte. Na twardym torze lepiej z niuansów wnioski wyciągali gospodarze. Stąd sukces w postaci ich zwycięstwa - tłumaczył trener.

Rozgrywki PGE Ekstraligi zostały zakończone i wszyscy z niecierpliwością czekają, co będzie się działo w okresie transferowym. Wielu rozmów toczy się już teraz. - Podstawą jest to, żeby zatrzymać trzon gorzowskich liderów, czyli tych naszych czterech muszkieterów. Wiadomo, że nie jest to łatwe zadanie, bo rynek zawodników topowych jest dość ubogi. Rozmowy trwają, ale na efekty musimy poczekać - zakończył Stanisław Chomski.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2018: finał Fogo Unia Leszno - Cash Broker Stal Gorzów

Źródło artykułu: