Miniony sezon nie był najłatwiejszy dla Martin Vaculik. Słowacki żużlowiec na początku rozgrywek doznał skomplikowanej kontuzji nogi, co wytrąciło go z rytmu. Pauza 28-latka trwała kilka tygodni, ale nie miała negatywnego wpływu na jego formę. Był jednym z liderów Cash Broker Stali Gorzów, którą poprowadził do wielkiego finału PGE Ekstraligi.
W finale ligi gorzowianie musieli uznać wyższość leszczyńskich "Byków", a po jego zakończeniu pojawiły się pytania o przyszłość Vaculika. W kuluarach sporo mówi się bowiem o transferze Słowaka do Speed Car Motoru Lublin.
- Skąd w ogóle takie pytanie? Niech sobie ludzie mówią - powiedział Vaculik w studiu nSport+.
Słowak podkreślił, że bardzo chętnie pozostałby w Stali na kolejny sezon. - Czuję się bardzo dobrze w Gorzowie. Daliśmy sobie czas z rozmowami do końca rozgrywek, bo do tej pory całe skupienie było na finale. Stal Gorzów to mój klub i żadnych rozmów z Motorem nie było. Teraz jesteśmy po sezonie. Zobaczymy, co będzie - dodał.
Vaculik zakończył ekstraligowe rozgrywki ze średnią biegową 2,093. Był to jedenasty rezultat w PGE Ekstralidze.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: trofeum przechodnie