Chomski chodzącą kontrowersją PGE Ekstraligi. Rusiecki Midasem polskiego żużla (alfabet)

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Unia - Stal. Na prowadzeniu Janusz Kołodziej
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Unia - Stal. Na prowadzeniu Janusz Kołodziej

Trenerzy Stanisław Chomski i Piotr Baron mieli być ofiarami mody na orkę Marka Cieślaka. Opiekun Włókniarza zrobił burzę na temat stanu torów, ale nic nie zyskał. Stal i Unia jadą w finale, a prezes Piotr Rusiecki za chwilę może zostać Midasem.

Prezentujemy alfabet PGE Ekstraligi. Tak w pigułce wyglądał sezon 2018 w najlepszej żużlowej lidze świata. W niedzielę poznamy Drużynowego Mistrza Polski, wicemistrza kraju oraz brązowego medalistę i czwartą drużynę rozgrywek. O złoto walczą Fogo Unia Leszno i Cash Broker Stal Gorzów. O miejsce na podium forBET Włókniarz Częstochowa i Betard Sparta Wrocław.

***[b]

A jak arbiter[/b]

, czyli Artur Kuśmierz, który poprowadzi oba finałowe mecze. W Gorzowie spisał się bez zarzutu i w nagrodę dostał też spotkanie rewanżowe. W naszym rankingu sędziów jest drugi ze średnią 5,56 (wyższą ma tylko Krzysztof Meyze - 5,67). Tak naprawdę głośno było o nim tylko przy okazji Grand Prix Słowenii w Krsko, gdy Brytyjczycy twierdzili, że niesłusznie wykluczył Taia Woffindena, który jego zdaniem, nie był gotowy do startu po upływie czasu dwóch minut.

B jak Baron, a więc opiekun drużyny, która jako pierwsza od trzynastu lat może obronić drużynowe mistrzostwo Polski. W 2005 roku drugi tytuł z rzędu zdobyła Unia, ale ta z Tarnowa. Baron objął Unię z Leszna przed poprzednim sezonem i od razu sięgnął po złoto, co przy okazji było jego największym osiągnięciem jako menadżera. W niedzielę może podtrzymać zwycięską passę. Naszym zdaniem to jednak przede wszystkim trener z wielkim autorytetem, opanowaniem i wyczuciem. W Lesznie miał wokół siebie wiele silnych charakterów, a w drużynie ani razu nie zaiskrzyło. Szkoleniowiec kompletny.

C jak Chomski, czyli szkoleniowiec Cash Broker Stali i "chodząca kontrowersja" tego sezonu. Ukarany za przygotowanie toru podczas meczu z forBET Włókniarzem, krytykowany również za pierwszy mecz finałowy. W niedzielę niezależnie od wyniku będzie jednak zwycięzcą. Srebro to wielki sukces jego drużyny. Chomski to trener, który w odróżnieniu od Barona, często reaguje bardzo emocjonalnie podczas spotkań ligowych. Mimo wszystko trzeba mu oddać, że w tym roku dobrze prowadził swój zespół. Zdecydowanie jeden z najlepszych trenerów tegorocznych rozgrywek.

ZOBACZ WIDEO: PGE Ekstraliga 2018: finał Cash Broker Stal Gorzów - Fogo Unia Leszno

D jak dom... w play-offach znalazły się drużyny, które w rundzie zasadniczej wynik budowały głównie dzięki świetnej skuteczności na swoim torze. Żadna nie przegrała u siebie meczu i dopiero w półfinale wypisały się z tej listy Sparta i Włókniarz. Finaliści natomiast nie zaznali goryczy porażki. Jeśli Unia nie pokpi sprawy w niedzielę, pierwszy raz od ośmiu lat zakończy ligę bez przegranej na swoim terenie.

E jak emocje, czyli jeśli mowa o play-offach, nie było ich na razie zbyt wiele. Przynajmniej tych sportowych, bo przy okazji spotkania Sparty z Unią mieliśmy sporo atrakcji dotyczących "infrastruktury" i przepychanek między obydwoma klubami, za co posypały się kary. Pierwszy finał też rozczarował, choć wynik był na styku.

F jak Fricke, czyli jedno z największych rozczarowań tego sezonu. Australijczyka chciało ubiegłej jesieni większość klubów w lidze, ale batalię wygrali Andrzej Rusko i Krystyna Kloc. Fricke idealnie wpasowywał się w koncepcję opierania składu na wciąż młodych, perspektywicznych zawodnikach. Transfer nie spełnił jednak oczekiwań, bo były żużlowiec ROW-u legitymuje się dopiero 32. średnią (1,558) i jest znacznie słabszy niż w 2017 roku (1,746).

G jak Gala PGE Ekstraligi, czyli wydarzenie, które będzie efektownym podsumowaniem sezonu 2018. Nagrody w pięciu kategoriach odbiorą wtedy bohaterowie tegorocznych rozgrywek. Gala odbędzie się po raz czwarty. Tym razem 8 października w ATM Studio w Warszawie i będzie transmitowana przez nSport+. Prowadzącymi będą Marcin Majewski i Dorota Gardias.

H jak Hampel, czyli spodziewano się więcej. Ubiegły sezon potwierdził, że trzykrotny medalista Indywidualnych Mistrzostw Świata na dobre wrócił po ciężkiej kontuzji i wciąż stać go na zdobywanie wielu punktów. W Falubazie był lepszy nawet niż Patryk Dudek. W Lesznie miał zrobić kolejny krok w przód, ale stało się inaczej. Hampel jeździ bez wielkiego błysku, często zdarza mu się kończyć mecze bez dwucyfrowej zdobyczy. W kontekście wyniku Unii nie ma to jednak większego znaczenia, bo drużynowo Byki cały rok jadą jak z nut.

I jak Iversen, czyli dowód na to, że po odejściu jednego z liderów wcale nie trzeba wiele tracić. Ba, Stal już osiągnęła wynik lepszy, jak przed rokiem. Po tym, jak Duńczyk zdecydował się po siedmiu sezonach zmienić otoczenie, niewielu przewidywało gorzowianom miejsce finale. Sprowadzono Szymona Woźniaka, ale mało kto wierzył, że indywidualny mistrz Polski zastąpi Iversena jeden do jednego. Tak się nie stało, ale tucholanin i tak okazał się udanym transferem.

J jak juniorzy, czyli klucz do sukcesu. Fogo Unia od lat dysponuje najlepszymi młodzieżowcami w lidze i to przekłada się na zdobywanie medali, głównie złotych. Bywało tak, że do tytułu wystarczał jeden silny junior, ale przykład Betard Sparty pokazuje, że aby móc skutecznie walczyć o mistrzostwo z Unią, do tanga trzeba dwojga. Swoją drogą Bartosz Smektała i Dominik Kubera stoją przed szansą, by w niedzielę świętować swój już trzeci tytuł w DMP, choć żaden nie kończy jeszcze wieku juniora.

K jak Kołodziej, czyli specjalista od play-offów, który rozczarował w Gorzowie. Zero punktów przy jego nazwisku to nawet nie sensacja, a szok. Jeździec Fogo Unii przez lata przyzwyczaił, że gdy walka idzie o najwyższe lokaty, można na niego liczyć. Rzadko kiedy schodził poniżej bardzo wysokiego poziomu. Na jego szczęście Unia i tak uzyskała w pierwszym finale niezły wynik, ale sam zawodnik ma, o czym myśleć.

L jak liderzy, czyli Bartosz Zmarzlik i Piotr Pawlicki. Pierwszy bije kolejne rekordy i po raz trzeci z rzędu zostanie najlepszym zawodnikiem PGE Ekstraligi. Drugi pełnię talentu zwykł pokazywać w najważniejszych momentach. Dwa poprzednie tytuły dla Leszna były w głównej mierze jego zasługą, ale w finale skutecznością błysnął tylko przed rokiem. Jeśli sięgnie z drużyną po kolejny, znów walnie się do tego przyczyni, bo już wykonał wielką pracę w Gorzowie (13 "oczek").

M jak mistrzostwo... Byki z Leszna mogą zdobyć je po raz szesnasty (jedno, w 1984 roku, odebrano), gorzowianie po raz dziesiąty. Oba kluby od 2014 roku dzielą się tytułami i wraz z ROW-em Rybnik (12 złotych) są w trójce najbardziej utytułowanych w historii DMP. Mają też najwięcej medali.

N jak nagrody, czyli wielka kasa leży na torze. Po 150 tysięcy złotych dostali uczestnicy fazy play-off. Mistrz Polski zarobi dodatkowe 100 tysięcy, druga drużyna 65, a brązowy medalista 35 tysięcy. Finał PGE Ekstraligi to jednak przede wszystkim ogromne wpływy ze sprzedaży wejściówek. Szacuje się, że sięgają one ponad 700 tysięcy złotych!

O jak oglądalność, czyli liga bije rekordy. W tym roku na stadionach (dane po siedemnastu rundach) zasiadło już w sumie 650 059 widzów, co daje średnią około 10 500 na mecz. To wynik nieco lepszy do średniej piłkarskiej Lotto Ekstraklasy (w sezonie 2016/2017 - 10 444 widzów). Dodajmy, że przed telewizorami również mamy tłumy. Pierwszy mecz finałowy w Gorzowie obejrzało 279 tysięcy fanów czarnego sportu, co jest najlepszym rezultatem w historii telewizji nSport+, która pokazała w tym roku 44 spotkania na żywo.

P jak podium, czyli efektowna dekoracja na zakończenie rozgrywek PGE Ekstraligi. Na podium pojawi się po dziewięciu zawodników każdej z drużyn. Do tego dojdzie po dwóch członków sztabu szkoleniowego oraz prezesi i kierownicy obu ekip. Łącznie na podium pojawi się zatem 26 osób. Medale i szampany będzie wręczać 16 hostess.

R jak Rusiecki, czyli prezes, który jest jak Midas. Czego się nie dotknie, zamienia w złoto. Szef i właściciel firmy Polcopper przejął stery w klubie przed sezonem 2014 i od tamtej pory Fogo Unia zgarnęła dwa złote medale DMP, jeden srebrny i jest w grze o kolejny tytuł. Rusiecki odbudował potęgę leszczyńskiego klubu, który oprócz ligi (wpadka zdarzyła się tylko w 2016 roku, gdy Byki były siódme), zgarnia inne trofea rangi krajowej i międzynarodowej, w głównej mierze za sprawą młodzieżowców. Ma rękę do kontraktowania gwiazd. Ściągnął Nickiego PedersenaEmila Sajfutdinowa, a ponadto doprowadził do powrotu do Leszna Hampela i Kołodzieja. Kiedy założył konto na Twitterze, od razu stał się barwną postacią w mediach społecznościowych. Jak mało kto potrafi walić prosto z mostu.

S jak Stadion Olimpijski, czyli jeden z większych plusów. W poprzednim - dziewiczym dla przebudowanego obiektu - sezonie było wiele uwag co do toru i tego, że zawody we Wrocławiu wzorem starego owalu znów są nudne i nic się na nich nie dzieje. Ten rok był zgoła inny. Na Olimpijskim zwykle mieliśmy świetne ściganie, a prawdziwą wisienką na torcie było spotkanie o brąz z forBET Włókniarzem, które dostarczyło wielkich wrażeń. A już za rok do stolicy Dolnego Śląska wróci cykl Grand Prix.

T jak tory, czyli "moda na orkę". W finale rywalizują drużyny, które zostały bohaterami dyskusji na temat złego stanu torów rozpętanej przez trenera Marka Cieślaka. Niektórzy twierdzili, że cała sytuacja może zaszkodzić Fogo Unii i Cash Broker Stali. Oba zespoły miały stracić atut własnego toru i mieć przez to problemy. Nic takiego się jednak nie stało. Stanisław Chomski i Piotr Baron zdecydowanie lepiej przygotowali swoich zawodników do decydującej rozgrywki i dzięki temu ich ekipy jadą teraz o złoto.

U jak Unia Tarnów, czyli jeszcze trzy lata temu uznawani za stałych bywalców w rundzie play-off (meldowali się w czwórce rok po roku w sezonach 2012-2015 i zawsze kończyli na podium), a od tego czasu już dwa razy zaznali goryczy spadku. To niewiarygodne, jak zmienia się PGE Ekstraliga!

V jak Vaculik, czyli kolekcjoner medali DMP. Słowak nie schodzi z ligowego podium od 2012 roku. Najpierw z Unią Tarnów zdobył cztery krążki, następnie z Get Well Toruń jeden, a ze Stalą, wliczając ten sezon, ma już dwa.

W jak Włókniarz Częstochowa, czyli z jednej strony mała rewelacja, a z drugiej spory zawód, jeśli mowa o jeździe w ostatnich tygodniach. Lwy na początku sezonu dotrzymywały kroku Fogo Unii, ale w drugiej części sezonu zaczęły mieć problemy. Do tego stopnia, że awans do play-offów został wyszarpany na końcowych metrach ostatniego meczu. W decydującej części sezonu same przegrane i raczej nie za duże szanse na medal po tym, jak Włókniarz przegrał 39:51 we Wrocławiu. Chociaż kto wie...

Z jak Zmora, czyli prezes Cash Broker Stali, który ma szczęście do medali. Klub prowadzi tak naprawdę od kwietnia 2012 roku, choć oficjalnie stery objął kilka miesięcy później we wrześniu. W tym czasie zdobył cztery medale DMP (dwa złote, srebrny i brązowy). W pozostałych rozgrywkach rangi mistrzostw Polski ma ich już cały worek (trzy w tym roku). W kwestiach transferowych totalne przeciwieństwo Piotra Rusieckiego. Zmora nie lubi oczywistych kierunków. Na każdym kroku podkreśla, że chce sprowadzać zawodników, którzy nie są gwiazdami, ale staną się nimi dopiero w Gorzowie. Za swój największy sukces uważa jednak utrzymanie w Stali Bartosza Zmarzlika.

Źródło artykułu: