Finał to nie tylko sukces sportowy. Do kasy Stali wpłynie ponad pół miliona więcej

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Jazda w wielkim finale PGE Ekstraligi to nie tylko wielki sukces sportowy. Dla obu klubów to także spory zastrzyk finansowy. Dzięki walce o mistrzostwo Polski, do klubowej kasy Cash Broker Stali wpłynie ponad pół miliona więcej niż rok temu.

Przed rokiem, gdy Cash Broker Stal Gorzów walczyła z Falubazem Zielona Góra o brązowy medal DMP, trybuny podczas obu meczów świeciły pustkami. Mocno odbiło się to na klubowych budżetach - lubuskie drużyny straciły wielkie pieniądze. Dla gorzowian pocieszeniem był fakt, że zakończyli sezon z brązowymi krążkami na szyjach.

Teraz zespół Stanisława Chomskiego powalczy o mistrzostwo Polski. To oznacza jedno: spory zastrzyk do klubowej kasy. - Nie jest wielką tajemnicą, że w budżecie klubu, z samych wpływów z biletów, między meczem o brąz a spotkaniem finałowym, różnica wynosi 500-600 tysięcy złotych. Gdy przed rokiem takie pieniądze nie zasiliły klubowego budżetu, pożegnaliśmy się z Nielsem Kristianem Iversenem i Przemysławem Pawlickim, na których nie było nas stać. Mam nadzieję, że finał obejrzy komplet publiczności, a finansowa nadwyżka trafi na poczet rynku transferowego - mówi Ireneusz Maciej Zmora w rozmowie z "Lubuski Sport TVP3".

W finale PGE Ekstraligi rywalem Cash Broker Stali Gorzów będzie Fogo Unia Leszno. Ubiegłoroczni mistrzowie Polski już przed startem sezonu byli typowani jako główny kandydat do złota w 2018 roku, a podczas rozgrywek udowodnili, że są piekielnie mocną drużyną. Z drugiej strony żółto-niebiescy nie stoją na straconej pozycji i mają kim postraszyć zespół Byków.   - Przede wszystkim naszą siłą jest trzech bardzo mocnych liderów - Bartek Zmarzlik, Martin Vaculik, Krzysiek Kasprzak, którzy potrafią zrobić komplet punktów zarówno na torze domowym, jak i na obiekcie rywala, co Vaculik udowodnił w Częstochowie. Nadzieję na punkty dają też Szymon Woźniak i Rafał Karczmarz - przy ich dobrej dyspozycji możemy zbudować w Gorzowie taką przewagę, którą trzech wspomnianych liderów będzie w stanie obronić w Lesznie - ocenia prezes gorzowskiego klubu.

Jedyną niewiadomą jest nazwisko ostatniego seniora. Linus Sundstroem i Grzegorz Walasek zawiedli w meczach półfinałowych, więc Stanisław Chomski ma teraz twardy orzech do zgryzienia. - Postawiłbym na Walaska, ale decyzja należy do trenera - stwierdza Zmora.

Pierwszy mecz finałowy PGE Ekstraligi odbędzie się już w niedzielę w Gorzowie.

ZOBACZ WIDEO Cztery okrążenia: Rafael Wojciechowski

Źródło artykułu: