Play-off w pigułce. Narzekają na Dobruckiego, a Woffinden drugi raz zrobił to samo (komentarz)

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Tai Woffinden
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Tai Woffinden

Betard Sparta miała odpaść w półfinale z Fogo Unią i odpadła. Niektórzy winą obarczają trenera Rafała Dobruckiego, a nie widzą jej u tego, od którego należało oczekiwać najwięcej. Tai Woffinden znowu zawiódł wrocławian w kluczowych momentach sezonu.

[b]

KOMENTARZ[/b]. Przed rewanżowym spotkaniem w Lesznie przeczytałem, że dni Rafała Dobruckiego w Betard Sparcie mogą być policzone. Wrocławianie z całą pewnością nie trafili z formą na fazę play-off, a w takich sytuacjach odpowiedzialność w mniejszym lub większym stopniu zawsze spada na barki szkoleniowca. Z drugiej jednak strony warto zastanowić się, jaki wpływ mógł mieć trener na jazdę poszczególnych zawodników.

Sparta w rywalizacji z Fogo Unią miała za dużo dziur. W dwumeczu z mistrzem Polski kompletnie nie istniał Vaclav Milik. Czy Dobrucki mógł mu pomóc? Być może tak. Trudno jednak oczekiwać od szkoleniowca, że do najważniejszych spotkań sezonu będzie przygotowywać Taia Woffindena, głównego kandydata do tytułu mistrza świata. Brytyjczyk zawiódł wrocławian drugi raz w podobnych okolicznościach. Przed rokiem zabrakło jego punktów w finale. Teraz zadyszka pojawiłą się nieco wcześniej. Dwa wygrane wyścigi w całym półfinale to trochę mało.

BOHATER. Bartosz Zmarzlik. W meczu Cash Broker Stal - forBET Włókniarz mieliśmy jednego zawodnika, który był poza zasięgiem rywali. Wychowanek gorzowskiego klubu fruwał po torze. Widać, że trafił z formą na najważniejszą część sezonu. Oby ją utrzymał. Wtedy wielkie emocje czekają nas nie tylko w finale PGE Ekstraligi, ale także na ostatniej prostej rywalizacji o tytuł mistrza świata.

KONTROWERSJA. Wyścig dziesiąty meczu w Gorzowie. Martin Vaculik wpadł w turbulencje w pierwszym łuku i ratował się przed upadkiem. Michał Gruchalski zachował się w tej sytuacji bardzo przytomnie. Położył motocykl, żeby nie staranować swojego rywala. Sędzia wykluczył z powtórki Słowaka, który długo nie mógł się z tym pogodzić. Decyzja arbitra podzieliła komentatorów. Jedni jej bronili, drudzy twierdzili, że należało powtórzyć w czwórkę. Naszym zdaniem błędu sędziego w tym przypadku nie było.

AKCJA MECZU. Świetne ściganie obejrzeliśmy na zakończenie półfinałów PGE Ekstraligi. Piętnasty wyścig w Lesznie obfitował w wiele zwrotów akcji. Maciej Janowski przedarł się z trzeciej pozycji na prowadzenie. Następnie musiał bronić się przed atakami szalejącego Emila Sajfutdinowa. W bliskim kontakcie jechał również Tai Woffinden, a swoje trzy grosze do całego zamieszania wrzucił też Piotr Pawlicki. Na torze działo się tyle, że trudno było przewidzieć końcowy rezultat tego wyścigu. Oby to była zapowiedź emocji, które czekają nas w finale.

CYTAT - Wygrana Betard Sparty w Lesznie wcale nie byłaby cudem - mówił przed początkiem niedzielnego półfinału Marian Maślanka. Niektórzy twierdzili początkowo, że były prezes Włókniarza Częstochowa trochę odleciał. Później okazało się jednak, że miał sporo racji. Kolejny raz potwierdziło się, że wrocławianie dobrze czują się na leszczyńskim torze. Tuż za półmetkiem spotkania goście prowadzili 25:23 i na chwilę zapachniało sensacją. Później mistrz Polski opanował sytuację. Dla wrocławian i trenera Dobruckiego i tak duży plus za to, że nie rzucili ręcznika jeszcze przed pierwszym biegiem. Przez tydzień zespół zrobił postęp i w walce o brąz nie będzie stać na straconej pozycji.

LICZBA 24. Tyle zer przywiózł w tym roku Vaclav Milik. W całej PGE Ekstralidze nikt nie ma ich więcej. Niektórzy zastanawiają się, czy nierówny w tym sezonie Czech powinien zostać w Betard Sparcie na kolejny rok. Decyzja na pewno nie będzie należeć do łatwych.

ZOBACZ WIDEO Marcin Majewski, nSport+: Trochę żałuję, że w piątce nominowanych nie ma Gruchalskiego

Źródło artykułu: