Półfinały PGE Ekstraligi w skrócie? Cygaro w Gorzowie i kabaret we Wrocławiu (cytaty)

- Dzisiaj cygaro smakuje wybornie - napisał na Twitterze Władysław Komarnicki po meczu jego Stali w Częstochowie. Rafał Dobrucki został pociągnięty za język i pokrętnie tłumaczył się przed kamerami z powołań i swojej nieobecności na DMEJ.

Trafnie sytuację podsumował przed pierwszym meczem półfinałowym Bartosz Zmarzlik. - Żarty się skończyły - powiedział o pojedynku Stali z Włókniarzem i faktycznie lider gorzowian nie miał lekko. Wystarczy wspomnieć, że po swoich dwóch biegach miał na koncie zaledwie dwa punkty. To najgorszy rezultat reprezentanta Polski od 2015 roku. Na swoje szczęście później już tylko wygrywał.

- Trener nagrywają nas - rzucił do Stanisława Chomskiego podczas jednej z narad Krzysztof Kasprzak.  Szkoleniowiec Stali był jednak spokojny. - A niech sobie posłuchają - odpowiedział i kontynuował naradę, a było to po pierwszej serii startów, kiedy na tablicy widniał remis.

Na torze walki nie brakowało. Trafnie podsumował to kapitalny tego wieczoru Michał Gruchalski. - Na naszym torze nie ma tak jak na innych, że jest tylko start i on decyduje o wszystkim - przyznał młodzieżowiec. - I właśnie dlatego ten tor jest taki niewdzięczny! - skontrował Michał Łopaciński. - Spróbuj komuś opowiedzieć, co działo się na torze w Częstochowie, kiedy ten ktoś tego meczu nie widział - dodał komentator, zachwycając się walką na torze. Jednak najlepszym podsumowaniem wygranej Stali w Częstochowie jest wpis honorowego prezesa tych pierwszych. - Dzisiaj cygaro smakuje wybornie - pochwalił się na Twitterze Władysław Komarnicki.

Na początku drugiego półfinału wrócił temat sobotnich mistrzostw Europy juniorów. Przypomnijmy, że na zawody do Łotwy pojechać musieli Dominik Kubera i Rafał Karczmarz. Co najdziwniejsze jednak, na turnieju obecny nie był trener reprezentacji Rafał Dobrucki. Do Daugavpils jechać nie musieli też Maksym Drabik czy Bartosz Smektała. - Nie wiem, po co było ciągać zawodników na taką drogę, jeśli sam trener nie dojechał - punktował Piotr Baron. - To było słabe ze strony trenera - dodawał Dominik Kubera.

- Widzę, że ten temat będzie drążony więc oficjalnie chciałbym powiedzieć, że nie pojechałem z przyczyn osobistych. W ciągu tych 365 dni w roku zdarza się taki jeden, który trzeba poświęcić na sprawy rodzinne i akurat tak teraz się stało. We Wrocławiu zawsze mieliśmy treningi w czwartek i piątek, a w sobotę jak zwykle wolne. Kubera pojechał, bo kiedyś te zawody były dla żużlowców do 19. lat i my się tej formuły staramy trzymać. Tylko raz zdarzyło się, że skorzystaliśmy ze starszego zawodnika - tłumaczył się Rafał Dobrucki, ale eksperci i tak nie są zadowoleni z postawy menadżera młodzieżowej kadry.

Tłumaczeń szkoleniowca teraz będą chcieli wysłuchać też włodarze jego klubu. Sparta nie wypracowała dobrego rezultatu w pierwszym półfinale. Winą takiego stanu rzeczy komentatorzy obwiniali tor. - Jak tak się przed meczem przechadzałem po torze, to się zastanawiałem, czy przygotowali go gospodarze, czy zrobiła to pogoda - rozmyślał głośno Grzegorz Zengota. - Ten wyścig pokazuje, że chyba jednak zrobiła to pogoda, bo wrocławianie w ogóle nie mają szybkości - zauważył po pierwszej podwójnej przegranej Sparty żużlowiec.

Mecz we Wrocławiu odbył się w oparach absurdu. Jeszcze zanim minęła połowa zawodów, awarii uległ pulpit sterujący taśmą startową i żużlowcy musieli startować na zielone światło. Arbiter tego spotkania jednak potrafił wychwycić lotne starty, które wcale nie były nieregulaminowe, jak pokazywały powtórki. Sam mecz i sytuację z maszyną skomentował na Twitterze Sławomir Kryjom. - Hiper nowy olimpijski i w półfinale nie ma maszyny startowej. Kabaret - trafnie podsumował były menadżer.

ZOBACZ WIDEO Tomasz Dryła, nSport+: Widziałem w piątce Sajfutdinowa, zamiast Woffindena

Źródło artykułu: