Betard Sparta - Fogo Unia: Awaria taśmy zepsuła półfinał. Ekipa z Leszna bliżej finału (relacja)

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Emil Sajfutdinow
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Emil Sajfutdinow

Sparta nie może rywalizować z Unią w meczach u siebie. Na początku sezonu zabrakło prądu i mieliśmy awarię dmuchawy. Teraz wysiadła taśma startowa i żużlowcy ruszali na światło. - Kabaret - komentowali eksperci. Leszno wygrało i jest bliżej finału.

W oparach absurdu odbyło się półfinałowe starcie pomiędzy Betard Spartą a Fogo Unią. W ogólnym rozrachunku to leszczynianie wypracowali sobie sześć punktów przewagi przed rewanżem, ale problemy z taśmą startową i ponad połowa zawodów na zielone światło przyćmiły to, co działo się na torze.

Wrocław nie ma szczęścia do meczów z Fogo Unią u siebie. W pierwszej kolejce tego sezonu przez prawie godzinę naprawiano bandę i problem z brakiem fazy. Przez brak prądu nie działała dmuchawa, która pompowała bandę i konieczna była przerwa. W tym roku również zawodów nie udało się przeprowadzić bezproblemowo.

Do siódmego wyścigu było wszystko w porządku. W jego pierwszej odsłonie na starcie ruszał się Tai Woffinden, a chwilę później jak z procy wystrzelił Piotr Pawlicki. Do kontaktu właśnie tej dwójki doszło w pierwszym łuku, przy czym to Anglik wpadł na Polaka i wylądował w bandzie. Chwilę później rozpoczęły się problemy z pulpitem sędziowskim. Zabrakło w nim sterowania taśmą startową i organizatorzy, mimo że walczyli ze sprzętem prawie pół godziny, nie zdołali usunąć usterki. Od tego momentu żużlowcy startowali na światło.

Stadion Olimpijki w połowie wygląda jak nowoczesny obiekt, ale niestety lwia część zaplecza to jeszcze stare wyposażenie. Akurat pulpit startowy jest nowy, ale nawet te nowe części nawalają. - Hiper nowy olimpijski i w półfinale nie ma maszyny startowej. Kabaret - komentował Sławomir Kryjom. Strach pomyśleć co będzie za rok, kiedy wrocławianie zorganizują jedną z rund GP. Przy obecnych problemach Spartan możemy mieć uzasadnione obawy o przebicie wstydliwej GP Polski na stadionie narodowym.

ZOBACZ WIDEO Krzysztof Hołowczyc o sytuacji Roberta Kubicy: To może być dla niego szansa

Pierwsze dwa wyścigi puszczane na światło odbyły się całkiem poprawnie, ale już w trzecim doszło do kuriozalnej sytuacji. Janusz Kołodziej jeżdżący kapitalnie tego wieczoru wystartował poprawnie, ale sędzia dopatrzył się błędu zawodnika i upomniał go ostrzeżeniem. Złośliwi zastanawiali się, dlaczego go nie wykluczył za dotknięcie taśmy. Na domiar złego po tym wyścigu nad stadionem zaczęło padać, a żeby zaliczyć zawody w fazie play-off jako rozegrane, konieczne jest odjechanie 12. wyścigów. W tym momencie byliśmy przy 10.

Deszcz na szczęście ustał, ale maszyna startowa nadal nie działała. W 11. wyścigu po ostrej walce z Maksymem Drabikiem na tor z własnej winy upadał Brady Kurtz. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie był to ostatni wiraż, a żużlowcy nie zauważyli flagi w szachownice i rozpoczęli piąte okrążenie. Wirażowi w ostatniej chwili pokazali im czerwone flagi, bo w ferworze walki mogliby rozjechać leżącego na torze Australijczyka.

Leszczynianie wyglądali na lepiej dysponowanych w tym meczu. Świetna jazda Kołodzieja, równie dobra Emila Sajfutdinowa i niewiele gorsza Pawlickiego pozwalały utrzymywać delikatną przewagę nad rywalami. Dobrze prezentował się też Bartosz Smektała, który nadrabiał braki w formacji juniorskiej, jakie spowodowała słabsza jazda Dominika Kubery. Zawiedli z kolei Jarosław Hampel i Brady Kurtz, którzy niewiele wnieśli do wyniku drużyny.

Wśród wrocławian obudził się w końcu Max Fricke, który zapunktował na przyzwoitym poziomie. Nadal daleki od optymalnej formy jest natomiast Vaclav Milik. Poza tym nie zawiódł standardowy zestaw zawodników Sparty, czyli Maciej Janowski i Drabik. O wiele więcej oczekiwano od Taia Woffindena, który potrafił przegrać rywalizację na trasie. Aktualny lider cyklu mistrzostw świata nie wywalczył nawet dziesięciu punktów.

Fogo Unia bliżej finału i można powiedzieć, że wyraźnie sobie na to zapracowała. Co by było, gdyby zawody odbyły się w normalnej formule, można tylko gdybać, ale widać, że ich zbilansowana kadra to za wysokie progi dla Betard Sparty. Wrocławianie mają jeszcze rewanż w Lesznie, ale pamiętając ostatni ich mecz na tym stadionie (przegrana 20. punktami) można się spodziewać, że Leszno już jest w finale.

Punktacja:

Betard Sparta Wrocław - 42 pkt
9. Tai Woffinden - 9+1 (1*,w,3,3,0,2)
10. Max Fricke - 9 (2,1,1,3,2)
11. Maciej Janowski - 9+3 (3,1*,2*,2,1*)
12. Damian Dróżdż - 2 (0,2,-,-)
13. Vaclav Milik - 3 (2,1,0,-,0)
14. Przemysław Liszka - 0 (0,0,-)
15. Maksym Drabik - 10+1 (3,1*,3,1,2)
16. Patryk Wojdyło - 0 (0)

Fogo Unia Leszno - 48 pkt
1. Emil Sajfutdinow - 11+1 (3,3,1*,1,3)
2. Jarosław Hampel - 4 (0,0,2,2)
3. Brady Kurtz - 3+2 (1*,2*,0,u,-)
4. Janusz Kołodziej - 13 (2,3,2,3,3)
5. Piotr Pawlicki - 8 (3,3,1,1,0)
6. Bartosz Smektała - 8+1 (2,2*,3,1)
7. Dominik Kubera - 1+1 (1*,0,0)
8. Jaimon Lidsey - NS

Bieg po biegu:
1. (63,85) Sajfutdinow, Fricke, Woffinden, Hampel - 3:3 - (3:3)
2. (63,76) Drabik, Smektała, Kubera, Liszka - 3:3 - (6:6)
3. (62,87) Janowski, Kołodziej, Kurtz, Dróżdż - 3:3 - (9:9)
4. Pawlicki, Milik, Drabik, Kubera - 3:3 - (12:12)
5. (62,30) Sajfutdinow, Dróżdż, Janowski, Hampel - 3:3 - (15:15)
6. (61,98) Kołodziej, Kurtz, Milik, Liszka - 1:5 - (16:20)
7. (63,86) Pawlicki, Smektała, Fricke, Woffinden (w) - 1:5 - (17:25)
8. (63,69) Drabik, Hampel, Sajfutdinow, Milik - 3:3 - (20:28)
9. (62,41) Woffinden, Kołodziej, Fricke, Kurtz - 4:2 - (24:30)
10. (62,52) Woffinden, Janowski, Pawlicki, Kubera - 5:1 - (29:31)
11. (62,92) Fricke, Hampel, Drabik, Kurtz (u) - 4:2 - (33:33)
12. (62,46) Smektała, Janowski, Sajfutdinow, Wojdyło - 2:4 - (35:37)
13. (63,44) Kołodziej, Drabik, Pawlicki, Woffinden - 2:4 - (37:41)
14. (62,70) Sajfutdinow, Woffinden, Smektała, Milik - 2:4 - (39:45)
15. (62,61) Kołodziej, Fricke, Janowski, Pawlicki - 3:3 - (42:48)

Sędzia: Artur Kuśmierz
Komisarz toru: Jacek Woźniak
NCD: 61,98 w 6. biegu uzyskał Janusz Kołodziej
Widzów: ok. 12 000 osób

Źródło artykułu: