Jacek Frątczak zrobił z Motoareny twierdzę. Goście już nie mają łatwo, lekko i przyjemnie

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Get Well - Stal. Jack Holder
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Get Well - Stal. Jack Holder

W żużlowym środowisku dotąd krążyła opinia, że na Motoarenie każdy dobrze się czuje i przez to Get Well nie ma atutu swojego toru. - Można ten pogląd odłożyć do lamusa. W tym sezonie zdobywaliśmy u siebie średnio 50 punktów - mówi menedżer zespołu.

Get Well Toruń zaskoczył w tym sezonie nie tylko piorunującym finiszem. Drużyna, która w poprzednim sezonie miała ogromny kłopot z wygrywaniem u siebie, zrobiła z Motoareny twierdzę. - Już nikt nie może powiedzieć, że domowy tor nie jest naszym atutem. Liczby mówią jednak coś innego - stwierdza menedżer zespołu Jacek Frątczak.

- Średnia punktowa zdobycz z domu wynosi 50 punktów - mówi Frątczak. - Rok temu tak dobrej nie było. Zresztą, my wygraliśmy u siebie sześć z siedmiu spotkań. Tylko Fogo Unia Leszno nas ograła. Warto też zauważyć, że zdobyliśmy pięć z siedmiu punktów bonusowych. Trzy na topowych zespołach, czyli Włókniarzu, Sparcie oraz Stali. To też pokazuje, że mamy atut własnego toru. W końcu na bonusy pracuje się głównie u siebie. W naszym przypadku niewiele brakowało, byśmy zdobyli sześć na siedem bonusów. Drobny błąd zdecydował o tym, że z Unią Tarnów wyszliśmy na zero, zamiast oczko, czy dwa do przodu.

Frątczak przekonuje, że dowodem na to, iż tor stał się atutem, było też otwarcie ostatniego meczu z Cash Broker Stalą (dwa razy po 5:1 ustawiło spotkanie). Trener gorzowian Stanisław Chomski gdzieś tam żalił się, że na toruńskim torze były pasy, ale Frątczak mówi, żeby w to nie wierzyć. Miał nawet dostać sms-y od zawodników Stali za to, że przygotował dobry tor. - Tu nie ma jednak żadnych cudów. Osiągnęliśmy świetny efekt z torem, robiąc powtarzalną nawierzchnię. To wystarczyło. Zawodnicy w ciemno, bez treningów, wiedzą, jak mają jechać - kończy Frątczak.

Menedżer się tym nie chwali, bo nie ma czym, ale miał w tym sezonie torową katastrofę w meczu z Unią Leszno. Tam było kompletne zagubienie i kilka popełnionych błędów. Frątczak wyciągnął jednak z tamtego spotkania odpowiednie wnioski. Także z tego powodu może się pochwalić tym, że goście przestali przyjeżdżać do Torunia jak na przyjemną wycieczką.

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po toruńsku

Źródło artykułu: