Jak jest mój błąd to nie ma problemu, aby się do niego przyznać - rozmowa z Martinem Vaculikiem, żużlowcem Wybrzeża

Martin Vaculik jest bohaterem gdańskiej drużyny. 19-latek z Żarnowicy zdobył 14 punktów w meczu z Unią Leszno i walnie przyczynił się do zwycięstwa swojej drużyny nad wicemistrzami Polski.

Michał Gałęzewski: Czy był to twój najlepszy mecz w karierze?

Martin Vaculik: Tak, był to mój najlepszy ligowy mecz i bardzo się z tego cieszę. W końcu wygraliśmy, bo trzeba było wygrać. Z mojego występu też się bardzo cieszę, bo dwukrotnie wygrałem z Adamsem. Chciałbym podziękować mojemu mechanikowi, Ryszardowi Kowalskiemu, który świetnie przygotował moje silniki. Trzeba trzymać tak dalej, jednak nie ma co się dalej cieszyć. Są kolejne mecze i trzeba wygrywać.

W lidze polskiej rzadko się zdarza, żeby junior był prowadzącym parę. Tutaj tak to wyglądało.

- Wszystko dobrze pasuje. Mam dobrego mechanika i wszystko gra.

Było widać, że ze Skórnickim bardzo dobrze się rozumiecie. W kilku biegach sobie potrafiliście pomagać.

- Tak, Skóra to bardzo dobry zawodnik i bardzo mi pomaga. Wszystko jest dobrze i tak trzeba trzymać.

Jesteś w stanie utrzymać pozycję lidera zespołu?

- Chce po prostu punktować dobrze, starać się robić jak najwięcej punktów, abym był zadowolony i ja i kibice.

Zdarzało Ci się wcześniej pokonywać zawodników ze światowej czołówki?

- Nie wiem (śmiech). Czasami się zdarzy. Nie ważne z kim się jedzie, trzeba walczyć.

Czy jak jeździłeś jeszcze w Krośnie, to myślałeś, że będziesz wygrywał z Adamsem w Ekstralidze i zdobywał 14 punktów w najsilniejszej lidze świata?

- Od samego początku, jak tylko zacząłem jeździć, chciałem być zawsze najlepszy. Nie ma co spoczywać na laurach. Będę się starał jeździć jeszcze lepiej. Będę więcej trenował, aby wszystko było dobrze. Obym był zadowolony i ja i kibice.

Ten sezon jest chyba dla ciebie wymarzony. Wygrywasz praktycznie to, co jest tylko możliwe, lub przynajmniej jesteś na podium...

- Czy wymarzony? Wiesz, ten sezon jest dla mnie dobry, ale trzeba się też zrównywać z innymi juniorami. Jest Emil Sajfutdinov, który ma tyle lat co ja i wygrywa w Grand Prix. Trzeba tak na to patrzeć i nie cieszyć się tym, co jest, tylko starać aby było cały czas lepiej.

Wielu żużlowców zawsze zwala winę na sprzęt, na tor, a ty zawsze mówisz wprost – tutaj zawiodłem, tutaj była moja wina i potrafisz się przyznać do błędu.

- Oczywiście, że tak jest, ale czasami sprzęt się po prostu nie dopasuje i zawodnik, czy chce, czy nie chce i tak nie da rady. Jak jest mój błąd to nie ma problemu, aby się do niego przyznać. Dlaczego nie? Jest to mój błąd i następnym razem będę się starał go nie zrobić, wziąć z tego lekcję.

Wygraliście dopiero pierwszy mecz, ale gdyby było więcej szczęścia, to moglibyście świętować już czwarte zwycięstwo w lidze...

- Nie chodzi tu o więcej szczęścia, my mieliśmy pecha. Dzisiaj nie mieliśmy szczęścia, tylko po prostu nie mieliśmy pecha. To widać i z tego się bardzo cieszę.

Wreszcie dobrze pojechaliście początek spotkania, bo wcześniej udało się to tylko we Wrocławiu...

- Tak, to prawda. Jak widzieliście wszytko było bardzo dobrze i tak musi być dalej.

Podobnie było z jazdą drużynową, wcześniej często sobie przeszkadzaliście, przykładem było zdarzenie z meczu z Toruniem, w którym wywiózł ciebie Hans Andersen...

- Jest to bardzo młody zespół i jeździmy razem pierwszy sezon. Dlatego właśnie musimy się zgrać.

Przed nami mecz z Bydgoszczą. Teoretycznie powinno być łatwiej, niż z Lesznem. Ty jednak masz bardzo ciekawy pierwszy bieg, w którym pojedziesz przeciwko Emilowi Sajfutdinovowi...

- Zobaczymy jak to będzie. Po raz pierwszy w tym sezonie jadę przeciwko Emilowi... Będzie dobrze (śmiech, dop.red.)

W niedzielę mecz w Polsce, a już we wtorek pojedziesz w Szwecji...

- Tak, to prawda. Jadę w Gislaved. Pierwszy raz w tym sezonie pojadę do Szwecji, będę się starał jak zawsze.

Komentarze (0)