[tag=21019]
Bartosz Zmarzlik[/tag] miał prawo odczuwać zdenerwowanie. Pierwsza część drugiego półfinału w Hallstavik układała się dla niego idealnie. Prowadził i już witał się z decydującą gonitwą. Tymczasem upadek Emila Sajfutdinowa spowodował, że wyścig trzeba było powtórzyć. Na szczęście dla polskich kibiców, 23-latek udźwignął presję i pokazał klasę.
- Byłem bardzo zły. Wygrałem start ze świetnymi zawodnikami, prowadziłem i czułem się szybki. Wiadomo, że jak się jedzie pierwszym to można dyktować warunki. Poruszałem się takimi ścieżkami jak chciałem i wszystko było pod kontrolą. Potem nie miałem odpowiedniej koleiny, jechałem w powtórce trzeci i mówię sobie "nieee, tak to się nie może skończyć!". Próbowałem po płocie, do kredy i w końcu się udało wyprzedzić Emila. Miałem tyle szprycy w ustach, że musiałem potem zęby płukać - relacjonuje Bartosz Zmarzlik.
Tym samym Polacy zajęli dwa miejsca na podium. Macieja Janowskiego i jego młodszego kolegę przedzielił jedynie Fredrik Lindgren. - Opłaciło się walczyć. Skończyłem trzeci, z czego oczywiście się bardzo cieszę - podsumowuje zawodnik Cash Broker Stali Gorzów.
Piąta runda cyklu Grand Prix odbędzie się 21 lipca w brytyjskim Cardiff.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po tarnowsku