Dwa przegrane mecze - w Tarnowie i w ostatnim hicie z forBET Włókniarzem Częstochowa, oba w identycznych okolicznościach. Wyścigi nominowane nie są już gwarancją dominacji Fogo Unii Leszno, a wręcz przeciwnie - na wyjazdach lider tabeli kompletnie sobie w nich nie radzi. Według naszego eksperta Sławomira Kryjoma, nie ma jednak wielkiego powodu do zmartwień.
- Każdej ekipie ekstraligowej życzę takiego kryzysu. Fakt jest taki, że te dwie wyjazdowe porażki były do siebie bardzo podobne, ale wydaje mi się, że sytuacja w tabeli powoduje, iż nikt nie sieje paniki, bo po prostu wszystkich meczów nie da się wygrać. Mimo wszystko okoliczności tych porażek są nieco zaskakujące, ze względu na widoczną u seniorów obniżkę formy. Moim zdaniem wygrywają za mało biegów indywidualnie na wyjazdach - ocenia Kryjom w rozmowie z WP Sportowe Fakty.
Początek sezonu z pewnością należał do Jarosława Hampela. Obecnie dobrze to wygląda indywidualnie, gdyż doświadczony zawodnik wygrał chociażby pierwszą rundę cyklu Tauron SEC, ale już w lidze nie zawsze jest tak skuteczny. - Z początku wszystko dobrze funkcjonowało i trudno było znaleźć jakieś słabe punkty. Dzisiaj sytuacja jest nieco inna, bo brakuje ważnych punktów Jarka Hampela, Janusza Kołodzieja czy Emila Sajfutdinowa. Myślę, że każdego z tych seniorów, łącznie z Piotrkiem Pawlickim stać na dwucyfrowe zdobycze na wyjazdach, a ostatnio nie zawsze to widzieliśmy - komentuje Sławomir Kryjom.
ZOBACZ WIDEO Warunki na torze w Gdańsku coraz bardziej sprzyjają walce. Będzie dużo emocji na PGE IMME?
Pozostaje pytanie, czy te dwie porażki cokolwiek zmieniają w kwestii murowanego faworyta do tytułu, jakim od początku sezonu jest Fogo Unia. - Do play-offów jest jeszcze sporo czasu, ale jak spojrzymy, że mimo kryzysu leszczynianie zdobywają na wyjazdach 43 punkty, to byłbym spokojny o decydujące mecze. To wciąż świetny wynik w kontekście dwumeczu. Jak oni jadą u siebie to wszyscy wiemy. Będzie bardzo trudno ich zatrzymać - podsumowuje nasz rozmówca.
Kolejne spotkanie Fogo Unia Leszno pojedzie pod koniec lipca na stadionie w Gorzowie Wielkopolskim.
Gdyby sędzia nie drukował w finale to LeSzczochy dostałyby baty już w zeszłym roku w finale. Ale co się odwlecze to nie uciecze.
Byle przetrwać do 27 lipca i wreszcie skończy się ten wysyp opowiadań o PGEE a zaczną się nowe fakty