Gabriel Waliszko. Z drugiej strony ekranu: Żużel sprzedaje się najlepiej (felieton)

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Matej Zagar (z lewej) i Adrian Miedziński podziękowali sobie za dobrą jazdę w meczu przeciwko Fogo Unii
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Matej Zagar (z lewej) i Adrian Miedziński podziękowali sobie za dobrą jazdę w meczu przeciwko Fogo Unii

Tęsknota nas zżerała, ale pustka w weekend się zapełniła. Lwy z Bykami potwierdziły, że to najbardziej medialne zwierzęta w speedwayu, a Piotry i Roberty rozruszały twarde żużlowe dane.

W tym artykule dowiesz się o:

"Z drugiej strony ekranu" to cykl felietonów Gabriela Waliszki, dziennikarza nSport+.

**

Lubię takie powroty. Człowiek czuje, że czegoś mu brakuje, aż tu nagle na tory wyjeżdżają te wygłodniałe zwierzęta i skaczą sobie do gardeł albo ganiają się jak harty. Lwy z Częstochowy i Byki z Leszna wyjechały po dwóch tygodniach nudy i na żużlowy tor w stylu, o którym będziemy mówić jeszcze przez długie lata. To był mecz z gatunku: zobaczyć i pokochać. Żużel w wielkim wydaniu, emocjonującym i widowiskowym zarazem. Żużel ze zwrotami akcji, mijankami na dystansie, radością i szczęściem. Armia Marka Cieślaka zrobiła trenerowi spóźniony prezent na urodziny, ale jak mówi mądre porzekadło - lepiej późno niż wcale. To był zresztą taki dzień prezentów, bo szalone Wilki z Krosna gryząc w mokrym klimacie rozebranych kolejarzy z Opola, też zrobiły upominek krośnieńskim jubilatom. Nawet pewna fanka opolskiego speedwaya musiała posypać popiołem głowę, gdyż ślepo wierzyła w siłę swoich ziomków. Asiu, nieobliczalność to mocna strona tego sportu. I w sumie taka nasza typowo (o)polska.

Ale wróćmy na salony. Falubaz miał się postawić na Motoarenie mocniej, a wyszło bez przekonania i wiary w swe siły. - Co tam mecz o Rosji z Hiszpanią, teraz będzie Niedźwiedź atakował - rzucił niby dowcipnie Robert Dowhan, oglądając w naszym telewizorze zielonogórzan w Toruniu i jednocześnie spoglądając na telefoniczny odbiornik. Twórca potęgi Falubazu dwa razy przepowiedział szybką jazdę młodego zawodnika z Rawicza, a w pewnym momencie szukając pozytywów z toruńskiego meczu, przyznał: - Na razie to mamy sukces, ale finansowy. Racja, finansowo rajderzy gości nie postawili się gospodarzom, choć przed spotkaniem mogło się wydawać, że będzie inaczej. Ale sam mecz dla prawdziwych wyznawców żużlowej religii był dużo ważniejszy niż jakieś granie o ćwierćfinał mundialu. W końcu żużlojebstwo zobowiązuje.

Utarczki na temat utrzymania w elicie dwóch Robertów czyli senatora obecnego z tarnowskim byłym posłem mogły się podobać. Na luzie, w dobrym stylu, i z poczuciem humoru. Podczas niedzielnego wieczoru okazało się też, że pewien dziennikarz, którego nazwisko uleciało mi z głowy, w młodości wrzucał do puszki ostatnie kieszonkowe na Spartę. Dziś jako dojrzały pismak musi walczyć o swoje miejsce na wrocławskim stadionie, choć ponoć list żelazny w jego sprawie lada dzień będzie doręczony z Wrocławskiej do Wrocławia. I ów niepokorny stwierdził, że Grudziądz może mieć najtrudniej jeśli idzie o przeżycie w żużlowej elicie, choć to przyjeżdżający na stadion GKM-u powinni się bać. Bo jak kiedyś wspominał były zawodnik Sparty Krzysztof Zabawa: "Na stadion w Grudziądzu jechałem obok cmentarza, a jak zajrzałem w program zawodów, to na dzień dobry czekali na mnie Grabarz i Kościecha...".

Żeby jednak zakończyć szczęśliwie, w żużlową niedzielę królem polowania został profesor Protasiewicz. Nie, nie że pojechał dobrze, bo tak nie było, ale wygrał ten wieczór swym występem przed kamerą. A więc zapytany Piotr w tradycyjnym naszym "Teście Ż" o liczbę rocznic przeżytych dotąd z małżonką, odpowiedział pewnie: - No było ich 10 - walnął na szybkości. - A nie, 12 przecież - poprawił się natychmiast. - A ja tu mam, że 15 - delikatnie naprowadzała reporterka Cedrych. - No tak, racja, 15 już za nami - spuścił głowę załamany Pepe. Pociecha dla Piotrka jest taka, że po niedzielnym magazynie tłumaczyć się w domu musiał nie tylko on. Zgadniecie kto jeszcze?

Gabriel Waliszko, dziennikarz nc+

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po częstochowsku

Źródło artykułu: