Rzeszowianie są w tym sezonie zdecydowanym faworytem do awansu do Nice 1.LŻ. Drużyna z Gregiem Hancockiem i Tomaszem Jędrzejakiem na czele w tegorocznych rozgrywkach 2. Ligi Żużlowej nie zaznała goryczy porażki, z sześcioma wygranymi i jednym remisem plasując się na pierwszym miejscu w ligowej tabeli. O ile sportowo Ireneusz Nawrocki nie może mieć żadnych zastrzeżeń, o tyle wysokość miejskiej dotacji dla Stali Rzeszów uderza we właściciela rzeszowskiego klubu.
- W tym momencie jesteśmy numerem jeden w Polsce. Nie ma się jednak czym szczycić, bo jesteśmy najlepsi, jeśli chodzi o miejską dotację. Mamy najniższe wsparcie z miasta w Polsce. Dostajemy 300 tysięcy brutto, z czego jedną trzecią oddajemy za wynajem stadionu. Bardzo zabolało mnie, gdy dowiedziałem się, że Polonia Bydgoszcz ma 1,5 mln, choć klub zajmuje ostatnie miejsce w lidze - mówi Nawrocki w rozmowie z "Nowiny24.pl". Nie do końca ma jednak rację, gdyż KSM Krosno dostało od miasta 120 tysięcy złotych, natomiast na konto Arge Speedway Wanda Kraków z miejskiej kasy na ten sezon nie wpłynęła ani złotówka.
Trudno dziwić się irytacji właściciela Stali Rzeszów. Biznesmen co rusz zaskakuje ciekawymi inicjatywami, sprawiając, że o rzeszowskim klubie mówi się bardzo wiele. - Pieniądze by się przydały. Nie wziąłbym ich do kieszeni. Cały czas są nowe pomysły, rozsławiamy żużel. W wystawianych miastu fakturach nie piszemy, że to pieniądze na wypłaty dla zawodników. Chodzi o promocję miasta, a wydaje mi się, że ona w tym roku jest rewelacyjna. Ze wstępnej analizy wynika, że teraz, w połowie sezonu, trzykrotnie przebiliśmy wartości z całego ubiegłego sezonu. O Rzeszowie sporo się mówi - przyznaje.
- Już słyszymy od topowych zawodników, że w przyszłym roku chcieliby podjąć z nami rozmowy. Nie wiem jednak, czy jest sens wzmacniać skład, skoro mamy bardzo dobrą kadrę - dodaje Nawrocki.
ZOBACZ WIDEO Stadion Orła Łódź robi wrażenie! Zobacz na jakim etapie jest budowa