Trzeba obiektywnie stwierdzić, że Oliver Berntzon został w tym sezonie rzucony przez sztab szkoleniowy Car Gwarant Startu Gniezno na głęboką wodę. Pojechał w jednym meczu i to na dodatek w Rybniku, gdzie czerwono-czarni dostali lanie. Szwed był jednym z jaśniejszych punktów gnieźnieńskiej drużyny, ale wyniku 5+1 na pewno nie można nazwać dobrym.
Wścibscy twierdzili, że posłanie Szweda na tak trudny wyjazd, to była celowa zagrywka, by pokazać, że nie nadaje się do układanki Rafaela Wojciechowskiego. Nic bardziej mylnego. Nikt Berntzona nie skreślił. Jeśli jeszcze trochę poczeka, to dostanie kolejną szansę występu w czerwono-czarnych barwach.
- Jeżeli Oliverowi wystarczy cierpliwości, to pojedzie kolejny mecz. Zarówno on, jak i Kim startują w lidze szwedzkiej. Mają tych spotkań dosyć sporo, bo jeżdżą praktycznie dwa razy w tygodniu. To dla mnie jest ważne, bo wiem, że ci zawodnicy utrzymują pewien poziom sportowy. Są odpowiednio przygotowani do rozgrywek. Trudniej jest odsuwać zawodnika, który nie ma dodatkowych startów. Wiem, że wtedy może on bardzo szybko stracić formę. Same treningi nie pozwolą utrzymać odpowiedniego przygotowania meczowego - powiedział opiekun Car Gwarant Startu Gniezno.
Póki co nie wiadomo, kiedy Wojciechowski ponownie desygnuje do boju Olivera Berntzona. Doskonałym momentem na przetestowanie formy Skandynawa wydaje się być domowy pojedynek Car Gwarant Startu z Arge Speedway Wandą Kraków, który odbędzie się w weekend 28-29 lipca. - Będę chciał dać szansę Oliverowi na torze w Gnieźnie. Nie powiem, czy to będzie w najbliższym meczu, czy nie. Jesteśmy umówieni tak, że jeżeli starczy cierpliwości i nie będzie chciał iść na wypożyczenie, to na pewno otrzyma szansę występu w Gnieźnie - podsumował Rafael Wojciechowski.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Boniek wskazał polską gwiazdę MŚ. Ekspert ma wątpliwości: "nie spodziewałbym się fajerwerków"