Kartka Nawrockiego. Właściciel Stali nie zapłacił tylko za jeden mecz

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Tomasz Jędrzejak i Karol Baran po wygranym biegu.
WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Tomasz Jędrzejak i Karol Baran po wygranym biegu.
zdjęcie autora artykułu

Ireneusz Nawrocki, wchodząc do Stali Rzeszów, wyłożył milion złotych na spłatę zaległości wobec zawodników. Od początku sezonu 2018 plotkuje się jednak, że klub nie płaci. Prezes twierdzi, że wszystko ma pod kontrolą.

Środowisko żużlowe lubi szczypać Ireneusza Nawrockiego. Co rusz dochodzą do nas informacje, że Stal Rzeszów nie płaci. - A to ciekawe - mówi nam Nawrocki. - Mam taką karteczkę, na której odnotowuję kolejne przelewy. Są na niej dwie rubryki, pieniądze klubowe i pieniądze sponsorskie. W pierwszym przypadku mam informację, że zawodnicy nie dostali kasy jedynie za ostatnie spotkanie, bo pozostałe są spłacone. Sponsorskich zaległości nie ma.

Dodajmy, że w rubryce pieniądze klubowe nie ma Grega Hancocka. Amerykanin ma umowę z firmą Nawrockiego. Dla Hancocka nie ma tak naprawdę znaczenia, w ilu meczach pojedzie i ile punktów zdobędzie. Właściciel podpisał z nim taką umowę, bo głęboko wierzy w profesjonalizm 4-krotnego mistrza świata. Jak dotąd Nawrocki nie zawiódł się na Hancocku. Co prawda okazało się, że w jednym ze spotkań jechał bez ważnego wpisu w książeczce zdrowia, ale to była pomyłka kierownika drużyny, który został już zwolniony.

Wracając do tematu kasy w Stali, w klubie przyznają, że dotąd był jeden poślizg. Tomaszowi Jędrzejakowi wstrzymano przelew pieniędzy sponsorskich, bo zawodnik odmówił przyjazdu na trening. Gdy sprawa się wyjaśniła, kasa trafiła do żużlowca. W rzeszowskim klubie przekonują, że od tamtego czasu nie było żadnych spięć, a taki Edward Mazur ma chwalić działaczy i mówić, że nigdy wcześniej w żadnym klubie nie czuł się tak dobrze, jak w Stali.

ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników, czyli sprawdzian wiedzy żużlowców, odc. 2

Źródło artykułu: