Środowisko żużlowe lubi szczypać Ireneusza Nawrockiego. Co rusz dochodzą do nas informacje, że Stal Rzeszów nie płaci. - A to ciekawe - mówi nam Nawrocki. - Mam taką karteczkę, na której odnotowuję kolejne przelewy. Są na niej dwie rubryki, pieniądze klubowe i pieniądze sponsorskie. W pierwszym przypadku mam informację, że zawodnicy nie dostali kasy jedynie za ostatnie spotkanie, bo pozostałe są spłacone. Sponsorskich zaległości nie ma.
Dodajmy, że w rubryce pieniądze klubowe nie ma Grega Hancocka. Amerykanin ma umowę z firmą Nawrockiego. Dla Hancocka nie ma tak naprawdę znaczenia, w ilu meczach pojedzie i ile punktów zdobędzie. Właściciel podpisał z nim taką umowę, bo głęboko wierzy w profesjonalizm 4-krotnego mistrza świata. Jak dotąd Nawrocki nie zawiódł się na Hancocku. Co prawda okazało się, że w jednym ze spotkań jechał bez ważnego wpisu w książeczce zdrowia, ale to była pomyłka kierownika drużyny, który został już zwolniony.
Wracając do tematu kasy w Stali, w klubie przyznają, że dotąd był jeden poślizg. Tomaszowi Jędrzejakowi wstrzymano przelew pieniędzy sponsorskich, bo zawodnik odmówił przyjazdu na trening. Gdy sprawa się wyjaśniła, kasa trafiła do żużlowca. W rzeszowskim klubie przekonują, że od tamtego czasu nie było żadnych spięć, a taki Edward Mazur ma chwalić działaczy i mówić, że nigdy wcześniej w żadnym klubie nie czuł się tak dobrze, jak w Stali.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników, czyli sprawdzian wiedzy żużlowców, odc. 2