Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Włókniarz przegrał w Lesznie 37:53, choć walka była. Czy Fogo Unię w pełnym składzie da się w ogóle pokonać na wyjeździe?
Marek Cieślak, trener forBET Włókniarza Częstochowa: W tym momencie chyba nie. Nie widzę takiej drużyny w Polsce. Jeśli chodzi o nas, to był fajny, poglądowy mecz. Było nas stać na trzy, cztery punkty więcej i wynik wyglądałby trochę lepiej. Trzeba jednak oddać gospodarzom, że pod względem personalnym są piekielnie mocni.
Na wyjazdach też nie będą mieć problemów?
Tego już nie jestem taki pewien. Włókniarz na pewno postara się o rewanż i uważam, że w Częstochowie nie będziemy bez szans. Pewnie nie ma szans na tak wysoką wygraną, ale są do pokonania.
Na razie, mimo pierwszej porażki, ma pan powody zadowolenia. Pojawiają się też pytania. Jedno z nich dotyczy Mateja Zagara. Co się z nim dzieje?
Kiedy nie miałem tego zawodnika w klubie, to zawsze miałem taką teorię, że on pół sezonu jedzie dobrze, a pół słabo. Problem polegał na tym, że zawsze trudno było przewidzieć, co nastąpi najpierw. To jest w ogóle złożony przypadek.
Dlaczego?
Matej generalnie jedzie dobrze. W Częstochowie potrafił przecież walczyć z Fricke czy Woffindenem. Widać, że jest zadziorny. Moim zdaniem jest zagubiony pod względem sprzętowym. Chyba nie za bardzo potrafi sobie odpowiedzieć na pytanie, co szwankuje. Zachowuję spokój. Moim zdaniem on trafi i będzie jechać na wysokim poziomie. Na razie brakuje mu pod tyłkiem tego, co jest potrzebne do osiągania odpowiednich wyników. Nie zamierzam jednak słuchać sugestii, że Zagara należy skreślić, a w jego miesce wstawić Kudriaszowa. Jeśli Włókniarz ma być mocny, to musi mieć silnego Zagara.
Czyli Andriej Kudriaszow nadal będzie siedzieć na ławie? A może oddałby go pan na wypożyczenie?
W pewnym momencie daliśmy mu już zielone światło na odejście do innego klubu. W tym momencie chyba jednak się wstrzymamy z takimi decyzjami.
Dlaczego zmieniliście zdanie?
Czekamy na dobrą jazdę Mateja. Do tego czasu Rosjanin z nami zostaje. Nie chcemy popełnić błędu i oddać go zbyt pochopnie, bo moglibyśmy tego później bardzo żałować.
Jak podobają się panu wyniki pozostałych niedzielnych meczów? Kibicował pan Falubazowi?
Przyznaję, że tak. Nie chodzi jednak o to, że lubię bardziej Zieloną Górę od Torunia. Get Well jest kandydatem do czwórki, w której my chcemy się znaleźć. Oni przegrali tam, gdzie my wygraliśmy, więc jesteśmy na razie na plusie. A co do Falubazu, to nie mieli za bardzo wyjścia. Musieli wygrać, bo widmo ostrej walki o utrzymanie mocno by się do nich przybliżyło.
W magazynie PGE Ekstraligi mówił pan niedawno, że Get Well wkrótce będzie bardzo mocny. Ta prognoza na razie się jakoś nie sprawdza.
Niby tak, ale jeśli spojrzy się na nazwiska, to tak obiektywnie trudno było mi zakładać coś innego. Iversen i Doyle nie są przecież zawodnikami na kilka punktów. Torunianie mają wielkie nazwiska, które powinny zasuwać. Nie wiem, co się tam dzieje, bo w tym nie siedzę. Kolejny raz okazuje się jednak, że można mieć nazwiska, a wyniku i tak brakuje. Nie zawsze pieniądze załatwiają temat.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników, czyli sprawdzian wiedzy żużlowców