Zawodnicy z pięciu drużyn znaleźli się w siódemce piątej kolejki PGE Ekstraligi. Łącznie zdobyli 75 punktów, a więc w porównaniu do poprzedniego tygodnia nasi wybrańcy poprawili rezultat o zaledwie oczko. Jedynym zawodnikiem, który macza palce przy każdym notowaniu jest Dominik Kubera. Tuż za nim plasuje się Nicki Pedersen, którego zabrakło tylko raz. W zestawieniu witamy dwóch debiutantów: Krzysztofa Buczkowskiego i Kaia Huckenbecka z MrGarden GKM-u Grudziądz.
1. Nicki Pedersen (Grupa Azoty Unia Tarnów - czwarty raz w siódemce kolejki) Kilkanaście dni temu, kolega redakcyjny Bartek Ruta wstawiając Pedersena do siódemki rundy prosił i wołał do Fredki Lindgrena by ten wziął ze sobą na lot w kosmos Bartosza Zmarzlika i Pedersena. Jeśli Polak na chwilę opuścił imprezę, to minął się na pewno w drzwiach w Duńczykiem. Nawet bez jednej sprawnej ręki czterdziestolatek potrafi rozstawiać rywali po kątach. Jednoręki bandyta wciąż grabi i nie ma zamiaru przestać. Tym razem jednak jego świetna postawa na niewiele się zdała. Tarnowianie przegrali pierwsze w tym sezonie spotkanie na własnym stadionie.
2. Kai Huckenbeck (MRGARDEN GKM Grudziądz) Ktoś powie, że Hynek zwariował wstawiając 25-letniego Niemca do grona siedmiu wspaniałych. Otóż nie, wcale sufit mi na łeb nie spadł. Trenerzy GKM-u przecierali oczy ze zdumienia, kiedy Huckenbeck wykręcił najlepszy czas dnia w siódmym wyścigu na torze w Grudziądzu. Nie dość, że zrobił w konia samego Bartosza Zmarzlika, to w następnym wyścigu mogliśmy być świadkami akcji sezonu. Szkoda że z tym manewrem na Sundstroema wyszło jak wyszło. To dzięki punktom Huckenbecka, GKM odniósł pierwsze ligowe zwycięstwo w sezonie. Krystian Pieszczek ma o czym myśleć.
3. Piotr Pawlicki (Fogo Unia Leszno - drugi raz w siódemce kolejki) Trochę biliśmy się z myślami, czy postawić na Piotrka, czy jednak wyróżnić Antonio Lindbaecka. Postanowiliśmy wybrać Piotra, wszak nie co dzień zdobywa się czysty jak łza komplet punktów. A jak weźmiemy pod uwagę, że jest to już drugi z rzędu taki wyczyn młodszego z braci, to wszelkie rozterki znikają. Jeśli Pawlicki potwierdzi jeszcze dyspozycję na najbliższym wyjeździe, to zaproszenie od Lindgrena i Pedersena zostanie wysłane również do biura Fogo Unii Leszno. Swoją drogą bankiet z udziałem tej trójki oglądałoby się z równie wielkimi wypiekami na twarzy jak pierwszą edycję Big Brothera.
4. Krzysztof Buczkowski (MrGarden GKM Grudziądz) Aż chciałoby się zapytać. Gdzieś "Buczku" był gdy cię nie było. Wreszcie wróciła radość z jazdy. O takiego Krzyśka nam chodziło. Walczył z trenerami i szefami klubu o zmianę sposobu przygotowania nawierzchni. Był takim łącznikiem między pozostałymi zawodnikami a sztabem szkoleniowym, który w pewnym momencie liczył nie wiadomo ile osób. Wszczęto procedurę zamykającą raz na zawsze rozdział pod tytułem "grudziądzka skała". Efekt piorunujący. Drużyna nie miała słabych punktów i z wielka łatwością rozprawiła się z aspirująca do czwórki Stalą Gorzów.
5. Patryk Dudek (Falubaz Zielona Góra - drugi raz w siódemce kolejki) Opaska kapitańska przekazana przez Piotra Protasiewicza wyraźnie go uskrzydliła. Był motorem napędowym Falubazu. Przegrał jeden bieg z Nielsem Kristianem Iversenem. Jeszcze niedawno przerzucał park maszyn w odnalezieniu najlepszego sprzętu. Chyba go znalazł. Najwyższy czas. Grand Prix za pasem. A jeszcze niedawno martwiono się, że Dudek zaliczy podobny zjazd jak inny medalista IMŚ - Jason Doyle.
6. Maksym Drabik (Betard Sparta Wrocław - trzeci raz w siódemce kolejki) Człowiek z monopolem na siódemkę kolejki. Nie ma słów opisujących poczynania Maksyma w Jaskółczym Gnieździe. Duży luz na torze i poza nim. Perfekcyjny do bólu. Po swoim drugim starcie znalazł niemal idealny setup i był nieuchwytny. Bez prowadzenia za rączkę przez tatę, jak widać też można osiągać znakomite rezultaty.
7. Dominik Kubera (Fogo Unia Leszno - piąty raz w siódemce kolejki) Jeśli o Drabiku napisaliśmy, że ma monopol na siódemkę, to jakby o Kuberze nic nie napisać. On pakuje się do każdego notowania. Może Dominik nie zwalił nas z nóg w potyczce z Włókniarzem Częstochowa, ale problem w tym, że po jego numerem mamy straszną biedę.
Joker. Max Fricke (Betard Sparta Wrocław) Tak naprawdę nie miał konkurencji. Żaden z rezerwowych poza Australijczykiem nie zachwycił. W Tarnowie może nie błyszczał jak inne gwiazdy, ale zaprezentował się solidnie. Właśnie zdobyczy na poziomie około siedmiu-ośmiu punktów oczekują od niego we Wrocławiu. Początek sezonu miał raczej kiepski, ale powoli wszystko zaczyna się zazębiać.
ZOBACZ WIDEO Nasi żużlowcy odpowiadali na pytania o Warszawę