Od kilkunastu dni spotkanie Ivestonu PSŻ Poznań przeciwko Stali Rzeszów było reklamowane w mediach społecznościowych jako okazja zobaczenia na golęcińskim owalu czterokrotnego indywidualnego mistrza świata Grega Hancocka. Nie ma też wątpliwości, że wielu spośród 5500 kibiców wybrało się na to widowisko, aby móc podziwiać zawodnika światowej klasy, za jakiego uchodzi właśnie Amerykanin. Niestety dla nich na kilkanaście minut przed spotkaniem do wszystkich osób zgromadzonych na stadionie dotarła sensacyjna informacja, że lider rzeszowskiego zespołu nie wystąpi w tych zmaganiach. Powodem tego okazało się to, że w jego książeczce nie ma aktualnych badań lekarskich.
Brak Hancocka spowodował, że drużyna Stali wyjechała z Poznania bez ligowego zwycięstwa. Jeszcze przed tym spotkaniem na facebookowej stronie drużyny gości można było przeczytać, że za ten stan rzeczy w dużej mierze odpowiedzialni są poznańscy działacze, którzy nie chcieli pomóc w załatwieniu tej kwestii. Po meczu trener gości Mirosław Kowalik poproszony o wyjaśnienie tej sprawy dokładnie wytłumaczył powód absencji Amerykanina i to jak wszystko wyglądało z jego perspektywy.
- To był czeski błąd, Hancock posiada aktualne badania, lekarz się pomylił i zamiast roku 2018 wpisał drugi raz 2017. Sędzia widział to w książeczce, ale nie chciał tego przepuścić. Próbowaliśmy szukać pomocy ze strony poznańskiego klubu, gdyż z duchem fair play działacze PSŻ przynajmniej mogli spróbować nam pomóc. Zwietrzyli jednak szansę na to, że w tym przypadku pojedziemy bez naszego lidera i wtedy okazało się, że nie są jednak takimi osobami za jakich do tej pory ich uważałem - tłumaczy Kowalik.
Trener gości dodaje: - Oczywiście to sędzia podjął ostateczną decyzję o niedopuszczeniu Hancocka, ale mam pretensje do poznańskich działaczy, że nie chcieli nam pomóc. W dużej mierze ucierpiało na tym widowisko i kibice zgromadzeni na stadionie. Brak dobrej woli ze strony PSŻ popsuł całą otoczkę tego meczu.
O skomentowanie tych zarzutów formułowanych przez trenera Stali poproszony został prezes Iveston PSŻ Poznań, Arkadiusz Ładziński. - Dwóch działaczy Stali przed meczem pytało się, czy mogę załatwić "żółtą książeczkę" bez hologramu dla Grega Hancocka. Jeżeli według nich to jest gra fair, to dziękuję bardzo. Tyle mam do powiedzenia w tym temacie - uciął prezes PSŻ.
Ponownie zapytany w tej kwestii Mirosław Kowalik skomentował, że nie wie nic o sprawie "załatwiania książeczki". - Za taką książeczkę bez hologramu można zapłacić najwyżej 500 zł kary, a zawodnik ma wówczas prawo do wystąpienia w zawodach. Jest to dopuszczalne przez regulamin. Nie jest to nic niezgodnego ani z prawem ani z duchem sportu.
Strona rzeszowska ma spore pretensje do działaczy z Poznania, że nie wykazali chęci pomocy w tej sprawie. Działacze PSŻ jednak nie mieli jakiegokolwiek obowiązku, aby godzić się na załatwianie aktualnych badań Hancocka w inny sposób niż poprzez wystawienie poprawnej daty poprzez lekarza medycyny sportowej. Po spotkaniu na stronie facebookowej Stali Rzeszów pojawił się wpis mówiący o tym, że zostaną wyciągnięte konsekwencje odnośnie osób, które zawiniły w sprawie książeczki badań Amerykanina. W poniedziałek ma też pojawić się pełne oświadczenie klubu w tej kwestii.
ZOBACZ WIDEO Motocykl żużlowy podczas meczu
Tu zla data winny poznaanski klub . Gdzie to zawodostwo pytam ???? Czytaj całość