Gabriel Waliszko. Z drugiej strony ekranu: Prawdziwi, bo szczerzy do bólu (felieton)

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Włókniarz na obchodzie toru. W środku trener Marek Cieślak
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Włókniarz na obchodzie toru. W środku trener Marek Cieślak

Niewielu ludzi w tej branży chce i potrafi walić prosto z mostu. Marek Cieślak, Krzysiek Kasprzak i Mirek Jabłoński nie dość, że nie mają hamulców to jeszcze łapią dystans i puszczają do nas oko.

Z drugiej strony ekranu to felieton Gabriela Waliszki, dziennikarza nSport+.

***

Pewnie, że "Jabol" czasem śmieje się za głośno, Narodowy nierzadko walnie coś niepopularnego, a "KK" rzuci coś co mu ślina na język przyniesie. I co z tego? Wolę tak szczerych i prawdziwych rozmówców niż jakiś dyplomatów, którzy chcą ze wszystkimi żyć jak najlepiej. Bo tak miło i przyjemnie z każdym po prostu się nie da. A jeśli się da to najczęściej w sposób mniej lub bardziej udawany. W speedwayu (prawie) jak w życiu - (czasem) musisz kombinować, jednak szczerość to podstawa. Bez niej daleko nie zajedziesz. Prawda wyjdzie na jaw jeszcze przed metą albo trochę po zakończonych wyścigach.

Niedzielny Magazyn PGE Ekstraligi przyniósł wiele niespodziewanych zwrotów akcji i ciekawych wypowiedzi. - Chyba po trybunach muszę jeździć żeby tam się znaleźć -rzekł leszczynianin Kasprzak zapytany o brak miejsca wśród czterech najlepszych zawodników drugiej kolejki. - Dziś przed zawodami nie było kaczki, ale kurczak tym razem - szczerze przyznał, dziękując zaraz potem trenerowi kadry za miejsce w warszawskiej Grand Prix.

Sam Marek Cieślak zaprezentował wyborną formę. I nie chodzi nawet o dyskusje o kontrowersjach czy regulaminach, ale o złote myśli, których można cytować bez liku. - To nie jest stolnica z ciastem, że się na niej coś wałkuje - walnął w swoim stylu trener częstochowskich lwów, pytany o toruńsko-wrocławskie ściganie na Motoarenie. - Zrobiła się jedna dziurka, a w dziurkach mija się innych - dodawał z szelmowskim uśmiechem na twarzy.

Zresztą cały weekend w wykonaniu Narodowego był kolorowy. W piątek przed meczem z Tarnowem przekonywał nas, że Adrian Miedziński spokojnie pojedzie po swoje. - A nie mówiłem - mrugał okiem tuż po spotkaniu. Rzut monetą przed biegami nominowanymi to był już prawdziwy majstersztyk. Ale kto generałowi w lwiej jaskini zabroni. Prosto, a jak sprawiedliwie.

Mirek Jabłoński? Niezależnie od formy (4 zdobycze w niedzielę) przyjeżdża, rozmawia, punktuje w studiu niejednokrotnie lepiej niż na torze. I robi to z uśmiechem od ucha do ucha, kąsając raz mocniej, raz lżej. Nawet jak się zbyt mocno przejedzie po jakimś zapisie potrafi uderzyć się w pierś i krzyknąć: mea culpa. I do tego te bezpośrednie pytania konkretnych ekspertów: gdzie się kończy pierwszy łuk, kto w kogo wjechał, czy sytuacja A jest tożsama do tej w przypadku B. Odwaga i dystans.

Co z krytyką sędziów? W drodze na transmisję zawsze padnie pytanie: - Kto będzie rozjemcą? I zaraz tradycyjne: - Nie mam pojęcia. O tym kto "gwiżdże" dany mecz przeważnie dowiadujemy się na miejscu, patrząc na samochód, twarz albo nazwisko na plecach. Nie ważne czy mówimy o Ryśku, Krzyśku, Tomku czy innym Wojtku. Podczas transmisji liczy się obiektywizm i profesjonalizm.

Wiadomo, że w tym środowisku świętych brakuje. Polewaczki, beczki, kruczki, rękawiczki albo zwolnienia, rozwolnienia, spóźnienia czy też gaźniki, silniki, myki. Możemy się sami, albo - jak napisał w magazynowym Punkcie Bonusowym Rafał Bryndal - mogą nas podprowadzające doprowadzić wszędzie. Nawet do obłędu. Ale tego w naszym żużlowym amoku nikomu nie życzę.

PS. Odszedł Rekordzista torów. Wielkiego Ivana Maugera nie zdążyliśmy pożegnać podczas listopadowej wyprawy po GP Melbourne do Gold Coast. To był już trudny czas. Dziś oddajemy Mu cześć, oglądając i czytając raz jeszcze o dokonaniach nowozelandzkiego Mistrza. R.I.P.

Gabriel Waliszko, dziennikarz nc+

ZOBACZ WIDEO Motocykl żużlowy podczas meczu

Źródło artykułu: