Gabriel Waliszko. Z drugiej strony ekranu: Unia mistrzem? Czuję, że będą niespodzianki (felieton)

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Jarosław Hampel [cz] i Dominik Kubera [n] podczas sparingu z Get Well Toruń
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Jarosław Hampel [cz] i Dominik Kubera [n] podczas sparingu z Get Well Toruń

Cztery, trzy, dwa, jeden, odpalamy. Nareszcie zacznie się kopanie toru i dyskutowanie o tym kto kogo wywiózł w płot. Dziś subiektywny ranking zdarzeń, które niekoniecznie się wydarzą.

Z drugiej strony ekranu to felieton Gabriela Waliszki, dziennikarza nSport+.

***

Skoro od 2005 roku żaden team nie obronił tytułu mistrza kraju to znaczy, że jest trudno. A nawet cholernie ciężko. Bykom z Leszna też nie będzie łatwo, choć wszyscy znani i lubiani eksperci żużlowi stawiają na Fogo Unię. A ja coś czuję, że piękno sportu znowu może ze wszystkich zadrwić i pokazać swe nieprzewidywalne oblicze. Że nie lubię mistrzów kraju? Uwielbiam wręcz klimat leszczyńskiego rynku, pysznych obiadów na Smoczyku i smaku parzonej kawy, a przede wszystkim ludzi witających w parku maszyn charakterystycznym "jest stronnicza telewizja", dodając zaraz "i ciągle najlepsza". Jednak dla higieny tej ligi widzę, że w kolejce po tytuł rozpychają się ci mniej dotąd utytułowani. Jacy? Ano przekonamy się pewnie już podczas inauguracyjnego weekendu.

Kto poleci na łeb, na szyję? Każdy mądry stawia na Tarnów, a tymczasem przeszłość uczy, że zawodnicy lubią jechać po swojemu. A to ktoś coś zje niestrawnego, a to przypadkiem zapali albo wypije. No i zaczyna się odejmowanie jednym, dodawanie innym czyli kombinowanie przy punktach. W zdrowej rywalizacji Unia z Mościć musiałaby stanąć na głowie, wygrać wszystko u siebie i coś skrobnąć na wyjeździe, a trener Paweł Baran mógłby wtedy zaśmiać się w twarz wszystkim niedowiarkom. Choć to mało realne to jednak w tym sporcie nie niemożliwe. Bo zdarzają się okrutne kontuzje, nieoczekiwane absencje, problemy osobiste. Bolesne, ale prawdziwe.

Najszybszych obcokrajowców szukam wśród częstochowskich lwów. Leon Madsen i Fredrik Lindgren szlifują w Częstochowie formę aż miło. Pod okiem Marka Cieślaka zrobią zapewne kolejny krok naprzód, a to w obu przypadkach może oznaczać historyczne rzeczy. Bo najlepsza średnia w najlepszej lidze świata czy medal w Grand Prix śmiało pretendują w obu przypadkach do największych osiągnięć w zawodniczych CV. Atmosfera we Włókniarzu (na razie) sprzyja w robieniu dużych rzeczy na torze, choć jak to się ma do ligowej presji sprawdzimy dopiero za kilka kolejek.

Polscy matadorzy mogą ukazać się wszędzie. Trudno o konkretne typy, choć wiadomo wszem i wobec, że panowie Bartosz Zmarzlik i Patryk Dudek mają apetyty największe. - Noga na hak - tak skomentował dziennikarskie zdjęcie na motocyklu lider gorzowskiej drużyny. Widać, że jest tu głód jazdy i kolejnych sukcesów. Duzers zaczyna jazdę spokojnie, co zwiastuje duże prędkości w dalszym sezonie i zaskakujące rywali wyniki zielonogórskiej grupy motywatora Skórnickiego.

Objawieniem ligi niech będzie Daniel Kaczmarek. W "Czarnym Charakterze" Kuby Zborowskiego zobaczyłem, że u Anioła z Leszna jest moc. Wiara i chęci tym bardziej, a przygotowanie do sezonu ultra profesjonalne. Z ułożoną głową, odnowionym parkiem maszyn, z klubowym wsparciem i pomocą najbliższych Daniel ma wszelkie przesłanki, by odpalić fajerwerki w tym roku. Bo papiery na jazdę są, a talent musi kiedyś eksplodować. Zresztą, niech się dzieje wola nieba. Przejdźmy już z papieru na tor i zacznijmy wreszcie tę zwariowaną jazdę. Ufff, taśma 7 kwietnia idzie w górę.

Gabriel Waliszko, dziennikarz nc+

ZOBACZ WIDEO Oficjalne intro PGE Ekstraligi 2018

Źródło artykułu: