Urodzony w 1984 roku żużlowiec przez całą swoją karierę związany był z Toruniem. Marcin Jaguś to medalista różnych krajowych rozgrywek - zdobył złoto MDMP w roku 2005 oraz srebro DMP i brąz MPPK w 2003. Był też finalistą MIMP, czy Srebrnego Kasku. Wielu obserwatorów twierdziło, że dysponował możliwościami co najmniej porównywalnymi do swojego brata, Wiesława - byłego uczestnika cyklu Grand Prix i wieloletniego krajowego lidera toruńskiej drużyny.
Problemem dla tego żużlowca były jednak zawsze kontuzje. Praktycznie nie zdarzył mu się sezon bez żadnego urazu.- Szybko szła ta jego kariera, ale mógł spokojnie jeździć dłużej. Te wszystkie wypadki po prostu go zatrzymały i nie pozwoliły się rozwinąć. Decyzja o zakończeniu kariery na pewno też była tym podyktowana - mówi Jan Ząbik, który był klubowym trenerem Jagusia. Zawodnik zdecydował o rozbracie z żużlem w 2005 roku, gdy przeszedł już do grona seniorów.
W trakcie swojej krótkiej kariery Jaguś wielokrotnie jeździł w lidze z pozycji seniorskich. Po meczach zdarzało mu się na to narzekać. Mówił, że w spotkaniach wyjazdowych dostaje jeden bieg przeciwko obcokrajowcowi i mocnemu krajowemu seniorowi, przywozi zero i ma po zawodach. - Ciężko powiedzieć, czy to miało wpływ na jego karierę. Startował z różnymi numerami. Na pewno miał spory talent, tego nie da się ukryć - dodał Ząbik.
Szkoleniowiec twierdzi również, że problemem dla tego zawodnika była konieczność pogodzenia żużla z pracą w gospodarstwie. - Mógł być lepszy od Karola i Adriana Miedzińskiego. Ale żeby być mistrzem, potrzeba ciężkiej pracy każdego dnia. Marcin miał również obowiązki w swoim gospodarstwie. Robiąc dwie rzeczy jednocześnie, trudno o sukcesy w sporcie - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Wypadek Tomasza Golloba wstrząsnął Polską. "To najważniejszy wyścig w jego życiu"