Bartłomiej Ruta: Szprycą w twarz. Bombowy pomysł Zengoty. Zróbmy to! (felieton)

WP SportoweFakty / Bartosz Przybylak / Od prawej: Piotr Pawlicki, Patryk Dudek, Bartosz Zmarzlik, Grzegorz Zengota, Piotr Protasiewicz
WP SportoweFakty / Bartosz Przybylak / Od prawej: Piotr Pawlicki, Patryk Dudek, Bartosz Zmarzlik, Grzegorz Zengota, Piotr Protasiewicz

Grzegorz Zengota zaproponował w wywiadzie, jakiego nam udzielił kapitalne rozwiązanie sprawy DPŚ. Żużlowy turniej czterech skoczni. Podpisuję się pod tym projektem obiema rękami. To byłaby prawdziwa uczta dla każdego fana.

"Szprycą w twarz", to cykl felietonów Bartłomieja Ruty, dziennikarza WP SportoweFakty.

***

Żużlowy turniej czterech skoczni? To całkiem realna opcja. Od kilku lat nie mamy sobie równych w rywalizacji o miano najlepszej żużlowej kadry świata w DPŚ i nie dziwi mnie, że ci, którzy kręcą tym interesem, mają już dość naszych wygranych. Stąd ich pomysł, aby zorganizować mistrzostwa par, czyli Speedway of Nations. To też w mojej opinii trafiony pomysł, choć uważam, że nie powinno się to odbywać kosztem rywalizacji (szeroko pojętej) drużynowej.

Trzeba jednak świeżego powiewu, jakiegoś nowego projektu. DPŚ musi jakoś zmienić formułę. Właśnie dlatego pomysł Grzegorz Zengoty ma moc. Chciałby on, aby rywalizacja o medale rozgrywała się nie, jak dotąd, jednego popołudnia a w cztery! Na dokładkę na czterech różnych torach. Kapitalny pomysł! Najpierw tydzień eliminacji, w trakcie których wyłaniamy cztery najlepsze nacje a później, co drugi dzień, czwórmecz. Każdy w innym kraju. Bomba dla kibiców, bomba dla sponsorów.

Sponsorzy już teraz płacą krocie za możliwość reklamowania się na kevlarach kadry w jednej, góra dwóch imprezach, bo tyle mamy z jazdy Polaków w DPŚ. Myślę, że za cztery telewizyjne okna w prime-time (godzin o największej oglądalności) reklamodawcy płaciliby krocie. Na pewno nie cztery razy więcej, ale stawki poszłyby ostro w górę. Obecnie kontrakty kadrowe nie przekraczają pół miliona za sezon. Jestem przekonany, że przy takiej opcji pękłby milion.

Większa kasa od sponsorów przekłada się również na większe gaże dla zawodników. Najbardziej ucierpiałby portfele fanów. Dziewięćdziesiąt procent z nich pojechałoby na jeden turniej odbywający się w Polsce, ale ta reszta na pewno skorzystałaby z możliwości letniej wizyty w Danii, Szwecji czy w Anglii. Każdy kraj zarobiłby na biletach, a i do kasy BSI by coś skapło.

Z logistycznego punktu widzenia organizacja takiego czwórmeczu to żaden problem. Eliminacje do DPŚ robimy na początku czerwca. Wtedy już wiadomo, gdzie musimy jechać lipcowe finały. Kwestia organizacji zawodów dla tak wprawionych działaczy z ośrodków żużlowych to w zasadzie mały pikuś. Najbardziej ucierpieliby sami zawodnicy, bo to dodatkowe trzy turnieje. Same wyniki też mogłyby odbiegać od normy.

Co w sytuacji, kiedy naszym nie przypasują brytyjskie i skandynawskie tory robione pod miejscowych? Musimy nadrabiać w Polsce, a ilość punktów do zdobycia jest ograniczona. Jednak z drugiej strony coś by się działo, mielibyśmy emocje. Panowie z BSI teraz wasz ruch. Nie zabijajmy DPŚ tylko dlatego, że Polacy są najlepsi. Można rozegrać to inaczej.

ZOBACZ WIDEO Finał PGE Ekstraligi to był majstersztyk w wykonaniu Fogo Unii!

Źródło artykułu: