Gabriel Waliszko. Z drugiej strony ekranu: Narodowy ból głowy (felieton)

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Zdjęcie z meczu żużlowej reprezentacji Polski
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Zdjęcie z meczu żużlowej reprezentacji Polski

Marka Cieślaka czeka w tym roku co najmniej kilka nieprzespanych nocy. Jak, kogo i kiedy wybrać do nowej formuły narodowych walk żeby znowu zatriumfować ze swoim wojskiem.

Z drugiej strony ekranu to felieton Gabriela Waliszki, dziennikarza nc+.

***

Wiadomo, że generał musi mieć sprawdzoną armię. Stąd szeroki skład żużlowych reprezentantów tradycyjnie o tej porze roku buduje formę i atmosferę w górskich warunkach. W odświeżonym Zakopanem ponoć te warunki są świetne, więc - jak donosi Internet - integracja idzie jak po maśle, to znaczy jak po szybkim śniegu. Wiadomo, tu się ktoś przewróci, tam gdzieś nie wyhamuje, byleby obeszło się bez zdrowotnych uszczerbków.

Nikt jeszcze nie myśli o czerwcowym wyzwaniu, a przecież parowe ściganie będzie zupełnie nowym doświadczeniem. Nowym we współczesnych realiach, biorąc pod uwagę ostatnią dominację Biało-Czerwonych i historyczny już format zawodów pod nazwą Speedway Word Cup. Speedway of Nations z racji nowej charakterystyki obliguje do zmian i nakazuje spojrzeć na reprezentacyjne powołania z nowej strony.

Od 2001 roku rywalizacja w powołanym wtedy Drużynowym Pucharem Świata wymuszała powołania co najmniej czterech reprezentantów, jak nie pięciu albo i w porywach sześciu. I wiadomo jak te 17 sezonów się kończyło - osiem razy najlepsza była Polska, mając szczególnie w ostatniej dekadzie potencjał nieprawdopodobny, w ostatnich latach pozwalający wystawiać dwie równorzędne drużyny na tym narodowym froncie. Coroczne powołania narodowego selekcjonera powodowały więc narodowe dyskusje. Dlaczego ten, a nie tamten? Czy Janowski jest w formie, a czemu Pawlicki ją traci? Skąd w składzie znalazł się Kasprzak, a dlaczego nie ma Hampela? Co z Protasiewiczem i Kołodziejem? I nawet nazwisko Gollob wzbudzało w jednym przypadku pewne zapytania. Stare, dobre czasy.

Jak będzie teraz? No właśnie jak? Dziś wiadomo na mur beton, że wybór Marka Cieślaka będzie szalenie trudny. Bo trzeba będzie postawić na dwóch seniorów i jednego młodego zawodnika w Biało-Czerwonej kadrze. A więc na kogo? Mamy Dudka, Zmarzlika, Janowskiego, Hampela, Pawlickich, Kasprzaka, Kołodzieja, Protasiewicza i jeszcze co najmniej kilku solidnych Buczkowskich czy Zengotów, którzy mogą śmiało wygrywać światowe bitwy. Do tego juniorów o wielkim potencjale jak Drabik, Smektała czy Kubera. Kogo więc wybrać i czym się przede wszystkim kierować? Formą w Grand Prix, w naszej lidze, a może jakością jazdy na torze we Wrocławiu, gdzie odbędzie się najważniejsze ściganie? Brać pod uwagę bardziej siłę mentalną zawodnika, bo specyfika finału będzie tego potrzebować czy jednak sugerować się tylko i wyłącznie formą na motocyklu?

Nie zazdroszczę narodowemu trenerowi. Bo nie dość, że każdy jego wybór będzie tradycyjnie szeroko komentowany w charakterystyczny już sposób, to jeszcze te decyzje będzie musiał podejmować z podwójnym ciśnieniem. Do medalowego występu niezbędna będzie kadra o połowę mniejsza niż dotychczas i o innej specyfice w kontekście finałowej rywalizacji. Ciekawe jak zmiana formatu narodowych walk przełoży się na polską armię? Intrygujące jak będzie wyglądał proces wyboru ścisłej kadry. Już teraz zaczynam się zastanawiać i z lekka analizować. I tradycyjnie wierzyć, że po wszystkim narodowy Marek jak zwykle zaśmieje nam się w twarz.

Gabriel Waliszko, dziennikarz nc+

ZOBACZ WIDEO Finał PGE Ekstraligi to był majstersztyk w wykonaniu Fogo Unii!

Źródło artykułu: