Przykład Craiga Cooka pokazuje, że mając determinację, można realizować swe marzenia. Zawodnik ten dostał się do Grand Prix dopiero teraz, w wieku 30 lat. Swoją drogą, przyczynił się do tego Patryk Dudek. Brytyjczyk zajął czwarte miejsce w GP Challenge na torze w Togliatti. Awansował do żużlowej elity, bo wspomniany Polak utrzymał się w Grand Prix.
- Ja z awansu Cooka bardzo się cieszę, w końcu to jakiś powiew świeżości - mówi ekspert stacji nSport+, Wojciech Dankiewicz. - Dobrze poza tym, że Tai Woffinden nie będzie jako jeden Brytyjczyk w tym cyklu osamotniony. Cooka nie było co prawda na podium Challenge'u w Togliatti, ale na ten awans sam sobie zapracował - dodaje.
Ekspert cieszy się, że w cyklu nie zobaczymy innego Brytyjczyka - Chrisa Harrisa. Ostatnie występy tego żużlowca w Grand Prix były nieporozumieniem. W 2015 roku zajął trzynastą lokatę. Sezon później było jeszcze gorzej, bo był dopiero piętnasty. - Całe szczęście, że promotor GP, BSI, nie próbował wcisnąć nam Harrisa ponownie do tej rywalizacji. Cook, w przeciwieństwie do Chrisa, nie będzie wozić samych ogonów. Nie twierdzę, że znajdzie się w czołowej ósemce, bo konkurencja jest ogromna, ale kto wie czy w poszczególnych rundach nie utrze nosa rywalom - prognozuje Dankiewicz.
Czy awans Cooka oznacza lepsze dni dla brytyjskiego speedwaya? Gdyby tak było, wszyscy by na tym skorzystali. - Angielski żużel nie może opierać się tylko na Taiu Woffindenie. Ostatnie wyniki Cooka są jakimś promyczkiem nadziei. Swoją drogą, dobrze zapowiada się młody Robert Lambert. Nie zdziwię się, jeśli i on za rok czy dwa zapuka nam do Grand Prix. Może na Wyspach dojdzie do żużlowego odrodzenia - kwituje Dankiewicz.
ZOBACZ WIDEO Finał PGE Ekstraligi to był majstersztyk w wykonaniu Fogo Unii!