Krzysztof Cugowski. Żużlowe Tango: Skróćmy karę Łagucie. Rok to surowy wyrok (felieton)

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Grigorij Łaguta. Na razie pali się dla niego czerwone światło.
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Grigorij Łaguta. Na razie pali się dla niego czerwone światło.

Za chwilę POLADA ma rozpatrzyć odwołanie Grigorija Łaguty od wyroku dwuletniego zawieszenia. Nie wiem, co polska antydopingówka zrobi, ale ja bym karę skrócił do roku. Dla człowieka, który zgrzeszył pierwszy raz, wystarczy.

Żużlowe Tango to cykl felietonów Krzysztofa Cugowskiego, wokalisty rockowego, głosu Budki Suflera.

***

Wiadomo, że doping dopingowi nierówny. Gdzieś czytałem, że u Grigorija Łaguty to był tak zwany twardy doping. Będąc jednak na miejscu polskiej antydopingówki, pomyślałbym o skróceniu kary. Patryk Dudek i Aleksandr Łoktajew byli w przeszłości skazani za doping na rok. Obaj po tym czasie wrócili, nasz Dudek został nawet wicemistrzem świata. Łagucie też warto dać szansę na drugie sportowe życie. Zgrzeszył pierwszy raz, więc nie ma specjalnych podstaw, by karać go surowiej od wymienionych wyżej kolegów. Jeśli w przyszłości zawiniłby drugi raz, to bezwzględnie należałoby go wykluczyć. Wtedy już nie powinno być zmiłuj się. W obecnej sytuacji warto dać mu jednak szansę. Przy dwóch latach trudno mówić o daniu jakiejkolwiek szansy.

Zasadniczo mam do dopingu takie podejście, że czasami to sobie myślę, że należałoby dać sobie z tym wszystkim spokój. Mam znajomego lekarza, dobrze zorientowanego w tej kwestii, który już nie raz mówił mi, że z dopingiem jest tak, że, jak zawodnik jest mądry i słucha swojego lekarza, to nigdy go nie złapią. Można by dodać, za przeproszeniem, że tylko idioci dają się złapać.

Ten wyścig od lat jest taką zabawą w kotka i myszkę. Przypomnijmy sprinterów i sprinterki z Jamajki, którzy w pewnym momencie odpłynęli na kosmiczną odległość. Już z tej galaktyki wrócili, co nie zmienia faktu, że w niej byli i dawało to do myślenia. Lekarz mówił mi, że jak sportowiec trzyma się procedur, jak wie, kiedy wyhamować i dać sobie spokój, to nikt nie ma prawa go nakryć. Chyba że zrobią mu jakiś nalot w domu, czyli wezmą go z kompletnego zaskoczenia. Jak tak sobie tego wysłuchałem, to właśnie wtedy pomyślałem, zostawmy dorosłych sportowców samym sobie. Jak chcą sobie zaszkodzić, niech to robią. I niech ponoszą tego konsekwencje.

Wróćmy jednak na ziemię, bo jednak jakieś tam reguły gry obowiązują, są przepisy, jest lista zabronionych środków i taryfikator kar. Początkowo naliczył on Łagucie dwa lata, ale jak wspomniałem, warto by to złagodzić. Jak nie jeździ, to nie zarabia, a z czegoś żyć musi. Ponadto, jak już wspomniałem wcześniej, trochę się boję, że po dwóch latach pauzy ciężko mu będzie wrócić.

Ważą się losy Łaguty, ale na życiowym wirażu jest też nasz mistrz Tomasz Gollob. Lot do Chin, leczenie akupunkturą, mnie to nie dziwi. Rozmawiałem niedawno z Markiem Kępą, byłym żużlowcem Motoru Lublin i on powiedział mi, że jakby był w położeniu Golloba, to też próbowałby wszystkiego. Nam to wszystko może trącić próbą szukania cudownego rozwiązania, ale właśnie tego teraz Tomaszowi potrzeba. I nie ma co tego inaczej komentować, bo nawet nie wypada. Gollob ma prawo iść teraz nawet do czarownika. I może to zrobi, skoro medycyna konwencjonalna już nie może pomóc.

Na koniec zdradzę, że byłem niedawno w Muzeum Żużla w Toruniu. Właściciel ma około 60 motocykli z różnych epok. Wyglądają te jego maszyny niesamowicie. Widziałem taki motor z lat 30-tych, który on przewoził z Anglii po kawałku. Byłem pod wielkim wrażeniem. Tym większym, że to wszystko działa. Można odpalić i jedzie.

ZOBACZ WIDEO Finał PGE Ekstraligi to był majstersztyk w wykonaniu Fogo Unii!

Źródło artykułu: