- Miałem plany powalczyć z tą drużyną w przyszłym roku o medale. Uważam, że zrobiliśmy wspólnie fajny wynik, ale widocznie niektórym nie pasowało to, że ja mówię to, co myślę. Za dużo lat jestem w żużlu, by podchodzić inaczej. Z mojej strony była wielka chęć zostania w Częstochowie, z drugiej tego zabrakło. Dostałem propozycję taką, jakby chciano mnie ukarać, na takich warunkach nie dało się po prostu pracować. Cztery miesiące miałbym być teraz bez pracy i zacząć ją dopiero w marcu, to nie jest zbyt poważne - powiedział Lech Kędziora w rozmowie z Radiem Fon.
Takie słowa mogą dziwić wobec tego, co jeszcze w tym tygodniu o współpracy z Kędziorą mówił Michał Świącik, prezes klubu. - Było po drodze małe spięcie o toromistrza, ale dotarliśmy się z trenerem. Co do zamiany Kędziory na Cieślaka, to proponuję obejrzenie jednej z sond pod artykułem na WP SportoweFakty. Spytaliście kibiców, którego trenera chcą i ponad 60 procent było za Kędziorą. To jest chyba najlepsza odpowiedź na pytanie, którego z panów chcemy - tłumaczył.
W minionym sezonie Kędziora z Włókniarzem zajął piąte miejsce w PGE Ekstralidze. Na razie nie wiadomo, kto zastąpi go na stanowisku trenera częstochowskiej drużyny.
ZOBACZ WIDEO Artur Boruc: Cieszę się z tego, co osiągnąłem i niczego nie żałuję
Zauważyłem że wypowiada się tu bardzo wiele osób typu jestem blisko klubu rozmawiałem z toromistrzem trenerem itd Czytaj całość
Z tego co mi wiadomo w klubie pracuje cała rodzina i żyją sobie jak Czytaj całość