Gomólskiemu nie pomogła znajomość Motoareny. Kluczem do dobrego wyniku było coś innego

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Troy Batchelor (z lewej) i Kacper Gomólski (z prawej)
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Troy Batchelor (z lewej) i Kacper Gomólski (z prawej)

Zdunek Wybrzeże Gdańsk nadspodziewanie dobrze poradziło sobie w pierwszym meczu barażowym. Mało kto przewidywał, że drużyna znad morza przegra z Get Well Toruń zaledwie czterema punktami. Wiemy, w czym tkwi sekret dobrej dyspozycji pierwszoligowca.

[tag=4928]

Kacper Gomólski[/tag] zdradził nam, że przez całe spotkanie w jego zespole panowała świetna atmosfera i to okazało się bardzo pomocne. Gdańszczanie nie załamali rąk po tym, jak przegrali pierwsze trzy biegi 1:5. - Kiedyś mówiłem, że w Tarnowie była naprawdę dobra atmosfera. Myślę, że ta, która panuje w Gdańsku, już jej dorównała, a może nawet przeskoczyła. Super się czujemy w tym zespole - każdy z każdym rozmawia. Ponadto spędzamy wspólnie wiele czasu. Jesteśmy nie tylko drużyną, ale też dobrymi kolegami. Nie widujemy się jedynie na meczach i treningach, ale spotykamy się również poza sportem - przyznał młodszy z braci Gomólskich.

Kiedy Zdunek Wybrzeże Gdańsk znalazło się w sytuacji nie do pozazdroszczenia, przegrywając 3:15, zawodnicy odbyli narady. To zaowocowało w dalszej części zawodów. - Jakby ktoś z boku popatrzył na nas podczas zawodów, to dojrzałby, że raz jest duże skupienie, a po chwili potrafimy też pożartować. Rozluźniamy atmosferę. Podobnie było i tym razem. Pierwsze trzy biegi dostaliśmy 1:5, a później było 3:3. Następnie zgromadziliśmy się i powyzywaliśmy oraz dodaliśmy do tego trochę dobrego słowa. Później szło już lepiej - dodał Gomólski.

24-latek był w niedzielę jednym z filarów zespołu z Trójmiasta. Przypomnijmy, że zdobył on 12 punktów. Niektórzy myśleli, że sekret jego dobrej formy tkwił w znajomości Motoareny. Nic bardziej mylnego. - Kompletnie mi to nie pomogło. Tor był całkowicie inny. Przez dwa lata nie jeździłem na takim torze w Toruniu. Kiedy przyjechałem i zobaczyłem, że owal jest przyczepny, to wówczas na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Bardzo się cieszę, że tak został przygotowany - wyjaśnił reprezentant Zdunek Wybrzeża.

Przegrana w Toruniu 43:47 sprawia, że zawodnicy prowadzeni przez Mirosława Kowalika nadal pozostają w grze o PGE Ekstraligę. O tym, kto w przyszłym roku będzie ścigać się w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej, zadecyduje niedzielny rewanż na stadionie w Gdańsku. - To jest dobry wynik i tyle. Mamy tydzień, by dojść do siebie, bo pojechaliśmy naprawdę dobry mecz. Nikt na nas nie stawiał. Każdy myślał, że przegramy do trzydziestu i już po pierwszym meczu wszystko będzie jasne. Widocznie nadzieja umiera ostatnia. Jesteśmy silnym teamem samym w sobie. Cały czas czas się wspieramy i to jest naszą mocną stroną - podsumował Gomólski.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: rybnicki #SmakŻużla

Źródło artykułu: