Sajfutdinow zawiódł, ale liczy na szczęście w rewanżu

Ledwie siedem punktów i bonus wywalczył w pierwszym meczu finałowym Emil Sajfutdinow. To nie jest wynik, który przystoi liderowi zespołu. Sam zawodnik bagatelizuje sprawę i tłumaczy się faktem meczu o złoto.

W poprzednich sezonach Sajfutdinow fruwał w finałach. Kiedy jego zespoły dochodziły do decydujących spotkań - on był kluczowym ogniwem. Tym razem było jednak inaczej i Rosjanin zawiódł na całej linii. Wystarczy wspomnieć, że gorzej od niego pojechali tylko Peter Kildemand i Dominik Kubera, gdzie obaj w sumie pojechali w tylu wyścigach co Sajfutdinow.

- Nie było źle, ale wiadomo, że chciałem pojechać lepiej. To był mecz o złoto i walczyłem w swoich wyścigach z innymi bardzo dobrymi zawodnikami, a ja okazałem się w tych biegach słabszy po prostu. To nie były złe zawody w moim wykonaniu. Zdarzały się już mecze, gdzie zdobywałem mniej punktów - stwierdził po spotkaniu.

Rewanż we Wrocławiu nie będzie łatwy. Ten tor od dawna nie leży leszczynianom. Na ten moment żaden ekspert nie umie ocenić, czy przewaga, którą wypracowała sobie Fogo Unia Leszno, będzie wystarczająca.

- Mamy przewagę ośmiu puntów i zdajemy sobie sprawę, że nie będzie łatwo to utrzymać. To jest dużo i mało. Zobaczymy, co będzie za tydzień. Zdajemy sobie sprawę, że stadion olimpijski ostatnio nam nie leżał, ale może tym razem będzie dla nas bardziej szczęśliwy i uda nam się zdobyć złoto - zakończył Emil Sajfutdinow.

ZOBACZ WIDEO Budowa motocykla żużlowego

Źródło artykułu: