Kapitan czerwono-czarnych pokusił się nawet o stwierdzenie, że w żadnym z jego dotychczasowych klubów nie było tak dobrego klimatu, jak jest w Gnieźnie. - Nie da się ukryć, że z całą drużyną i sztabem szkoleniowym wypracowaliśmy wybitną atmosferę do uprawiania tej trudnej dyscypliny. Z czymś takim jeszcze się nie spotkałem, a na żużlu jeżdżę dość długo - powiedział Mirosław Jabłoński.
Dobra atmosfera w zespole może zaprocentować już w najbliższą niedzielę, kiedy to HAWA Start Gniezno zmierzy się w rewanżowym finale 2. Ligi Żużlowej ze Speed Car Motorem Lublin. Czerwono-czarni przegrali w pierwszym meczu 40:50 i, jeśli chcą awansować do Nice 1. Ligi Żużlowej, muszą straty odrobić.
- 10 punktów? I dużo, i mało. 42 lub 43 punkty byłyby zupełnie inaczej odbierane. Wydaje się, że w głowie byłby troszeczkę większy luz. Wiem jednak, że ta strata, którą musimy odrobić, zadziała mobilizująco na mnie i pozostałych chłopaków z drużyny. Gdybyśmy za dobrze pojechali w Lublinie, to może byłoby to dekoncentrujące - dodał młodszy z braci Jabłońskich.
Kapitan czerwono-czarnych zdaje sobie sprawę z tego, że przed jego drużyną bardzo trudne spotkanie. Lublinianie na pewno tanio skóry nie sprzedadzą. - Wiemy, że musimy wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności. Każdy będzie musiał pojechać na maksa i dać z siebie tyle, ile można. Musimy podejść do tego spotkania bardzo skoncentrowani i przez cały mecz być czujni - podsumował Mirosław Jabłoński.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody