Dyrektor finansowy Startu: Wszystko jest regulowane na bieżąco. Mam żal do kibiców (rozmowa)

WP SportoweFakty / Tomasz Kordys / Na zdjęciu: Mirosław Jabłoński
WP SportoweFakty / Tomasz Kordys / Na zdjęciu: Mirosław Jabłoński

Dyrektor finansowy GTM Startu Gniezno, Dariusz Kowalczyk, opowiedział podczas rozmowy z WP SportoweFakty o braku transmisji z finału 2. Ligi Żużlowej, budżecie klubu, frekwencji na meczach oraz sponsorach.

Mateusz Domański, WP SportoweFakty: Na początku chciałbym poruszyć gorący w ostatnich dniach wątek, a więc brak porozumienia w sprawie transmisji z niedzielnego finału 2. Ligi Żużlowej w lubelskiej telewizji internetowej. Jakie były wasze warunki?

[b]

Dariusz Kowalczyk, dyrektor finansowy GTM Startu Gniezno: [/b]Warunki nie były wygórowane. Były naprawdę przyzwoite. Myślę, że jeżeli lubelska telewizja internetowa nadaje w systemie pay-per-view (za transmisje pobierane są opłaty - dop. red.) i sprzedaje reklamy w trakcie transmisji, to powinna się z nami podzielić wpływami. Ja, jako dyrektor finansowy klubu, dbam o finanse. Muszę mieć na uwadze wydatki, jakie są związane z prowadzeniem naszych działań. Uważamy, że jeśli ta telewizja chce przeprowadzić transmisję, to musi za nią zapłacić. Nie możemy się zgodzić na darmową relację.

Jaką kwotę zaproponowaliście? Poniżej czy powyżej pięciu tysięcy złotych?

Jest pan blisko kwoty, którą zaproponowaliśmy. Chciałbym natomiast zauważyć, że telewizja w ogóle nie przystąpiła do negocjacji. Od razu ten temat został zamknięty. Uważam, że po prostu chcieli zrobić tę transmisję za darmo.

ZOBACZ WIDEO Grzegorz Zengota zachęca do ratowania życia

Czyli temat już nie będzie kontynuowany i nie należy się spodziewać, że finał 2. Ligi Żużlowej będzie miał transmisję?

Nie wiem. Możliwe, że duże zainteresowanie kibiców z Lublina sprawi, że telewizja przystąpi do jakichkolwiek negocjacji. Do tej pory ich nie było.

Przejdźmy do tematu budżetu HAWY Startu Gniezno. Czy wszystko jest rozliczane na bieżąco i kibice mogą spać spokojnie?

Nie trzeba pytać o to mnie, wystarczy porozmawiać z zawodnikami. Oni najlepiej potwierdzą fakt, że wszystko jest regulowane na bieżąco. Najpóźniejszym terminem jest poniedziałek, czyli dzień po zawodach. Wówczas otrzymują przelewy. Myślę, że to jest jeden z elementów, który tworzy bardzo dobrą atmosferę. Zapewniamy naszym zawodnikom bezpieczeństwo pod kątem rozwoju. Ze spokojną głową mogą planować wydatki związane z zakupem sprzętu czy innymi rzeczami potrzebnymi do uprawiania tego sportu.

Były w tym sezonie mecze, na których frekwencja nie dopisywała. Czy przed sezonem przewidywaliście, że niektóre spotkania będą cieszyć się małym zainteresowaniem ze strony kibiców?

Generalnie w budżecie było przewidziane, że średnio na mecz będzie sprzedanych około 3 500 biletów. Na ten fakt złożyło się też, że przed sezonem sprzedaliśmy 1000 karnetów. Frekwencja, o której pan mówi, troszeczkę wpłynęła na budżet. Myślałem, że zainteresowanie ze strony kibiców będzie większe. Mam troszeczkę żal, że po reaktywacji, kiedy zawodnicy bardzo poważnie podchodzą do swoich obowiązków, zarząd wywiązuje się ze wszystkich zobowiązań, nie dopisują tylko kibice. Oczywiście poza garstką tych wiernych, którzy przychodzą na stadion. Jestem zdziwiony, że na mecz półfinałowy przychodzi około 2-2,5 tys. osób, kiedy w Lublinie jest komplet. Pod tym względem przegrywamy z Motorem. Myślę, że kibice poprawią tę sytuację i w niedzielę zawodnicy będą mogli liczyć na wsparcie kompletu publiczności.

Trzeba jednak sobie otwarcie powiedzieć, że niektóre tegoroczne spotkania to były jednostronne wręcz antywidowiska. Mam tutaj na myśli mecze z drużynami z Rawicza czy Krosna. Jeżeli natomiast mówimy o półfinale, to należy zauważyć, że lublinianie jechali z ostrowianami, natomiast rywalem Startu był znacznie niżej notowany PSŻ Poznań.

Jeżeli jest się prawdziwym kibicem, to przychodzi się na każdy mecz i dopinguje się w każdej sytuacji. Nawet w tych meczach, w których się przegrywa. To, że mieliśmy aż tak wysokie wygrane, świadczy o dobrej dyspozycji i poważnym podejściu zawodników. Z drugiej strony muszę powiedzieć, że miałem chwilowy żal, iż niektóre zespoły lekceważyły nas w ten sposób, że przyjeżdżały po porażkę i znakiem zapytania był tylko wymiar kary. Może to też wpłynęło na mniejsze zainteresowanie. Uważam też, że na frekwencję mocno wpłynęła również pogoda. Mieliśmy ciągłe zawirowania z terminarzem i przekładanie meczów z terminów przedwakacyjnych na wakacje. Nowe daty nie były tak bardzo korzystne i spowodowały, że frekwencja była niższa.

Nasuwa się zatem taki wniosek, że trzeba uciekać z II ligi. W Nice 1. Lidze Żużlowej tak jednostronnych meczów być nie powinno. Czy jest jakaś dodatkowa motywacja dla zawodników przed niedzielnym finałem? Myślicie o premiach za ewentualny awans?

Nad tym w ogóle się nie zastanawiałem, bo tego awansu jeszcze nie ma. Zawsze podchodzę do sprawy "na chłodno". Będziemy o tym myśleć w poniedziałek. Zobaczymy, jaka będzie sytuacja po meczu finałowym. Mam nadzieję, że będziemy się cieszyć. Jeżeli tak będzie, to wtedy będziemy myśleć o dodatkowej nagrodzie dla zawodników. Jak to będzie wyglądało? Zobaczymy. Wydaje mi się, że na razie są bardzo zmotywowani. Wiedzą, o co jadą. Może trochę wchodzę w buty menadżera, ale jeżeli awansujemy, to większość zawodników zostanie z nami. Jadą zatem o swoją przyszłość.

A jak wygląda wsparcie sponsorów? Wydaje się, że jest całkiem duże, o czym świadczy chociażby fakt, że w ostatnim czasie pozyskaliście sponsora tytularnego.

Jest to wsparcie, ale muszę powiedzieć, że większe zainteresowanie jest ze strony osób, które kochają ten sport i robią to z miłości do żużla, a mniej dbają o marketing sportowy. Gorzej wiedzie nam się z firmami, których właściciele w ogóle nie są związani z żużlem. Musimy ich do tego sportu przekonać. Czynimy wszystko, co w naszej mocy. Głównym czynnikiem, który powoduje, że jest nam trudno pozyskać markowych sponsorów jest to, że nie mamy transmisji telewizyjnych. Myślę, że jeżeli awansujemy i wystartujemy w I lidze, to naszym dodatkowym atutem będą transmisje telewizyjne. Wówczas powinno pojawić się więcej sponsorów, którzy będą chcieli być identyfikowani z naszym klubem. Przez ten rok pokazaliśmy, że warto z nami współpracować. O tym świadczy chociażby fakt, że na ostatnie mecze pozyskaliśmy sponsora tytularnego.

Jak wysokie wsparcie zaoferował wam sponsor tytularny. 50 tysięcy, mniej, więcej?

Proszę mnie o to nie pytać. Ja, jako gentelman, nie zdradzam tajemnic umów handlowych. Nie mogę tego robić. W każdym razie wsparcie jest satysfakcjonujące. Jesteśmy zadowoleni. Możliwe, że HAWA zostanie z nami na przyszły rok. Tego bym sobie życzył.

Czyli jest szansa, że HAWA nadal będzie sponsorem tytularnym?

Myślę, że wszystko zależy od niedzieli. Jeżeli będzie awans, to sądzę, że na bazie tej euforii popłyniemy dalej.

Źródło artykułu: