Zielonogórzanom w tym sezonie nie leży tor na stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie. W rundzie zasadniczej Ekantor.pl Falubaz poległ na leszczyńskim owalu 26:64, z kolei w pierwszym meczu półfinałowej ekipa z Winnego Grodu przegrała na domowym obiekcie Fogo Unii 40:50. - Tor w Lesznie w jakiś sposób jest dla nas zaklęty. Na początku wyglądało to tragicznie. Były momenty, że człowiek zaczynał wątpić, jak to się wszystko skończy - mówi w rozmowie z Radiem Zielona Góra Zdzisław Tymczyszyn.
Ekantor.pl Falubaz w rewanżowym starciu czeka bardzo trudne zadanie. Aby awansować do finału, drużyna prowadzona przez Marka Cieślaka musi wywalczyć w niedzielę co najmniej 50 punktów. - Nie ukrywajmy, że 10 punktów to duża różnica, ale skoro Fogo Unia potrafiła zrobić taką przewagę u siebie, to głęboko wierzę, że 10 oczek jest do odrobienia na naszym torze. Wiadomo, że czeka nas trudny mecz, bo jeśli mamy zwyciężać, to znaczy, że będziemy prowadzić dużą różnicą punktów, a to wiąże się z rezerwami taktycznymi ze strony rywali. Umówmy się, że to nie będzie łatwe zadanie - dodaje prezes Ekantor.pl Falubazu.
W Lesznie słabsze występy zanotowali Jason Doyle, Jacob Thorssell oraz zielonogórscy juniorzy. Tymczyszyn liczy w ich przebudzenie w rewanżowym starciu półfinałowym. - Wydaje mi się, że nasi zawodnicy na domowym torze powinni czuć się dużo lepiej. Uważam, że szanse wynoszą 50 na 50 - ocenia Tymczyszyn.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody dla PGE Ekstraligi i Nice 1.LŻ
[/color]
Wlasciwie bylo 8 na 5 bo przeciez slepy sedzia byl przeciw.Zabral punkty Thorselowi gdy wyjezdzal na 5:1 i Dudkowi 3 z Czytaj całość